Człowiek cierpiący ponad wszystkie moje dotychczasowe wyobrażenia o granicy cierpienia, przykuty do łóżka, nie mogący jeść ani swobodnie się ruszać, upokorzony przez chorobę do granic możliwości mówił, że jest szczęśliwy.
„Bo byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście mnie; byłem nagi, a przyodzialiście mnie;
byłem chory, a odwiedziliście mnie; byłem w wiezieniu przyszliście do mnie;... „Zaprawdę, powiadam wam: co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili“. Mt 25, 35-43
„Wszystko wiec, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili i wy im czyńcie!“ Mt 7, 12
Warto czerpać radość z piękna otaczającego świata i dziękować naszemu dobremu Ojcu, że tak pięknie go stworzył.
Brat mój już zawsze był człowiekiem modlitwy. Nigdy nie położył się spać nie odmówiwszy pacierza. Mama niejednokrotnie mówiła nam o swym podziwie dla Marka, gdyż bez względu na to jak był zmęczony, przed snem widać było przez szybę drzwi jego klęczącą rozmodloną postać. Kiedy pojawiały się jakieś problemy, kłopoty czy trudności czy to u nich, czy u kogoś w rodzinie, jego modlitwa stawała się tym intensywniejsza. Różaniec był stale przy nim. Zaś jego ulubioną modlitwą była koronka do Bożego Miłosierdzia. Kiedy Marek w czasie swej choroby wypowiadał słowa: „Jezu ufam Tobie“ – wypowiadał je z wielką ufnością. Wiele razy mówił do nas: „Wszystko co się ze mną dzieje ma sens, ma sens gdyż Pan Bóg to dopuszcza. Wierze, iż zrobi z tego cierpienia dobry użytek“. Marek czerpiąc ze wzoru Ojca św. Jana Pawła II ofiarował też swoje cierpienie w konkretnych, tylko jemu znanych intencjach.
Jan Paweł II mówił o tajemnicy cierpienia: „Modlitwa i ofiara jednych służy innym i dlatego wasze cierpienie nie jest tylko cierpieniem, ale jest apostolstwem. Apostolstwo pomaga zwyciężyć Bogu w ludziach, w świecie“.
Już 19.11.2005 mówił do Dominiki i do mnie: „Jak mam być szczery to nie wiem co wybrać, czy już to lepsze życie czy dalej się tu męczyć“. Kiedy Marek zaczął mówić o swoim odejściu, buntowałam się, próbowałam go pocieszać, szybko jednak dal mi do zrozumienia, że tego nie chce, mówiąc: „Czy ty jesteś ślepa, czy nie widzisz tego co się ze mną dzieje. Chyba nie musimy przed sobą udawać“
Od 3.12.2005 stan zdrowia Marka drastycznie się pogorszył, nie mógł już więcej wstać z łóżka, nie mógł tez oddychać bez tlenu. Cały ostatni tydzień swego życia spędził na siedząco. W tym dniu zaczął także przygotowywać naszą Mamę na swoje odejście, wypowiedział wtedy przepiękne słowa: „Jeżeli będę musiał umrzeć, to nie płaczcie, przecież ja pójdę do tatusia i do Bolusia i tam razem czekając na Was, będziemy dla Was budować dom.“
„Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzycie! W domu ojca mego jest mieszkań wiele.“ J 14, 1-2
„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?“ J 11, 25-27
To pytanie jest nadal aktualne i skierowane do każdego z nas: „Czy ty Beato wierzysz, że jestem Zmartwychwstaniem i Życiem? Czy wierzysz ze twój ojciec i twoi bracia, choć umarli, żyć będą? To pytanie może sobie postawić każdy z nas na jemu właściwy sposób. Moja odpowiedź jest pozytywna: „Panie tak wierzę! Wierze, że mój tato i moi bracia radują się Twą obecnością i bliskością, wierzę, że przeszli do wiecznej szczęśliwości, gdzie nie ma cierpienia, bólu, smutku i łez“
Jestem przekonana, że także Marek już dawno odpowiedział sobie na to pytanie. Jego odpowiedź także była twierdząca. U mnie pierwsze poważne refleksje dotyczące życia i śmierci pojawiły się po śmierci naszego kochanego brata Bolka, być może podobnie miało to miejsce u Marka. Refleksja ta pogłębiła się zapewne, kiedy towarzyszył w cierpieniu naszego tatusia i odczuwał ogromną pustkę i ból po jego śmierci. Kolejnym momentem przemyśleń dotyczących sensu naszego życia i umierania było wręcz mistyczne odchodzenie do naszego Ojca w niebie Ojca św. Jana Pawła II. Marek pisał mi o tym w tych słowach: „Wszystkim jest smutno po odejściu Papieża. Jest teraz jakoś inaczej. Straciliśmy najwspanialszego przewodnika. Tak jakby drugi raz umarł tatuś. Ale na pewno zyskaliśmy najwspanialszego orędownika w niebie. Pan Stefan mówił, że nie mamy się co martwić, Papież ma w niebie nieograniczone znajomości i na pewno będzie nam jeszcze bardziej pomagał. Teraz możemy się do niego modlić.“
Mam nadzieję, iż czytających te wspomnienia, słowa wypowiadane przez Marka także utwierdzą w przekonaniu, że śmierć jest przejściem przez drzwi prowadzące do wiecznej szczęśliwości.
Beata Kubis
Dziękuję Beata za to, że znowu zrozumiałem więcej...
dla mnie to on jest święty.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.