Interwencja z Nieba

Dziś, choć o lasce, jeżdżę dwoma autobusami do polskiego kościoła i nie przestaję dziękować za ocalenie. 

Jako była wychowawczyni młodzieży niesłyszącej jeżdżę będąc w Polsce do Lubomierza - Rzeki do rodziny byłej uczennicy. Od Celinki dowiedziałam się, że jej rodzice nie mogą wziąć ślubu kościelnego, bo ojciec był żonaty z inną kobietą, od której musiał odejść. Obie córki były niepełnosprawne z tego drugiego związku. Gdy przyjechałam w maju 2018 roku, ojciec był ciężko chory na nowotwór wątroby. Mając przy sobie książkę Różaniec zawierzenia z księdzem Dolindo zaczęłam modlić się wszystkimi jego częściami, zaprosiwszy w/w księdza Dolindo do interwencji z Nieba, by pan Władysław nie został bez wsparcia, gdyby musiał pożegnać to życie. Po kilku miesiącach nadeszła wiadomość od Celinki, że była żona ojca zmarła i w tej sytuacji rodzice mogą przystąpić do Sakramentu Pojednania i Małżeństwa. Pod koniec Adwentu ojciec odszedł do domu Boga Ojca. Do dziś czuję, że siła modlitwy jest bardzo duża, gdy się ja zawierzy świętym. 

Drugi przypadek dotyczy mnie osobiście. Ponieważ  małżeństwo mojego syna się rozpadło, ja znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji. Dwoje dzieci syna zamieszkało z matką, ale ona związała się z innym mężczyzną,  a syn osamotniony też odwrócił się od Bożych przykazań i wziął kobietę z dwójką dzieci do siebie. Zdecydowałam się na zamieszkanie u synowej i wnuków, by się nimi opiekować. To był warunek, że mogę wrócić do nich. Miałam być dyspozycyjna. Duchowo bardzo cierpiałam. 16.02.2019 r. miałam iść po dzieci do szkoły, chcąc zejść z pierwszego piętra po schodach na parter pochyliłam się w prawo, by wziąć szklankę i filiżankę z parapetu. Wyprostowałam się i lewą ręką zamiast poręczy schodów złapałam za plastikową bramkę, której śruby wypadły ze ściany, a ja zdążyłam zawołać "Maryjo ratuj" i sfrunęłam, jakby niesiona w powietrzu, na najniższy stopień schodów. Lewym biodrem uderzyłam w jego kant. Ból niczym od rozpalonego pręta. Leżę na podłodze ze świadomością, że nie daję rady wstać, a telefon komórkowy jest na piętrze w moim pokoju. Wtedy poprosiłam o. Pio i Jezusa, by się mną zajęli. Nagle czuję dłonie, które mnie podnoszą i prowadzą na piętro po schodach. Weszłam bez bólu do pokoju i powiadomiłam synową będąca w Manchesterze - 1,5 godziny jazdy pociągiem od Halifaxu, gdzie mieszkamy.

20.05 po otrzymaniu Jezusa w Hostii, miałam 4 godzinna operację wymiany lewego biodra. Dziś, choć o lasce, jeżdżę dwoma autobusami do polskiego kościoła i nie przestaje dziękować za ocalenie. Mieszkam u córki, która otoczyła mnie troskliwą opieką. A o. Pio i Niepokalana prowadzą do stóp Jezusa, który jest moja jedyna miłością dająca pokój serca i siły. Różańca ani jednego dnia nie opuszczam od 4 lat. W dzień Wszystkich Świętych kończę 75 lat.

 Anna

« 1 »