Człowiek cierpiący ponad wszystkie moje dotychczasowe wyobrażenia o granicy cierpienia, przykuty do łóżka, nie mogący jeść ani swobodnie się ruszać, upokorzony przez chorobę do granic możliwości mówił, że jest szczęśliwy.
W poniedziałek 5.12.2005 po opanowaniu poważnego kryzysu w oddychaniu powiedział do mamy i do mnie: „Kiedy umrę możecie trochę płakać, ale tylko trochę, a później na stypę i fajerować“.
W słowach tych wyraził swą głęboką wiarę w świętych obcowanie, wyraził swą wiarę, że życie ziemskie jest tylko pielgrzymowaniem, pielgrzymowaniem do domu Ojca, gdzie czeka na nas mieszkań wiele. Wierzył, mówiąc o tym z takim przekonaniem, że idzie do lepszego życia, życia wiecznego, życia bez trosk i cierpień.
Pięknie o tajemnicy świętych obcowania mówi nam wiersz J. Szczawińskiego:
„Wierzę w świętych obcowanie, w ścieżkę trudną nad wiecznością,
wierzę w poza czas i pamięć sięgający wspólny Kościół.
Wierzę, że nie gaśnie w śmierci żadna myśl i czyn serdeczny.
Ci co odwołani wcześniej, nas wprowadzą w żywot wieczny.
Święci, którym powierzono każdy krok nasz, każdy oddech,
rzucą w chwale most zwodzony na łańcuchach naszych modlitw.“
Marek był nie tylko moim bratem, był też najbliższym przyjacielem i powiernikiem któremu mogłam powierzyć najbardziej osobiste rozterki i problemy. On miał zawsze dla mnie czas. Kiedy przeżywałam okresy załamania, ciągle na nowo przypominał mi, iż za mało we mnie zawierzenia w to, że wszystko co się w naszym życiu dzieje jest dobre. Nawet, jeżeli w danym momencie wielu rzeczy nie rozumiemy, z perspektywy czasu okazuje się, że trudne doświadczenia przyczyniają się do naszego wewnętrznego wzrostu. Pięknie ujął to w słowa Adalbert Stifter: „Cierpienie jest świętym aniołem, poprzez nie człowiek staje się większy, aniżeli przez wszystkie radości tego świata“
Rodziły się we mnie wielkie obawy co będzie ze mną, gdy Marek rzeczywiście będzie musiał odejść. Do kogo będę się mogła zwracać, kogo zapytać, komu powiedzieć, gdy na horyzoncie pojawią się myśli, że dalej nie dam rady. Kiedy odważyłam się Mu powiedzieć o moich obawach zapewnił mnie, ale także mamę i Monikę: „Jeżeli wola Pana Boga jest abym odszedł z tego świata, to jestem pewien, iż będę przy was zawsze i będę wam pomagał jak nigdy dotąd“. Później jeszcze kilkakrotnie zapewniał, że nas nie opuści. Wierze, że Marek towarzyszy nam, i tak jak obiecał pomoże nam znieść ból po jego odejściu. Marek mówił: „Ja wiem przez co wy przechodzicie, jak bardzo cierpicie, ja jestem w lepszym położeniu, bo to ja jestem chory, a wy musicie się temu przyglądać, jeszcze nie zdążyłem zapomnieć, co przeżywałem kiedy bezradnie musiałem patrzeć jak tatuś cierpi. Wiem jak to boli, wiem jaką czułem pustkę kiedy tatuś odszedł “
Beata Kubis
Dziękuję Beata za to, że znowu zrozumiałem więcej...
dla mnie to on jest święty.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.