Był taki dzień w moim życiu, którego, choć był najważniejszy ze wszystkich dni, nie zapamiętałam. Nie dlatego, że było to bardzo dawno, ale dlatego, że byłam zaledwie dwutygodniowym, maleńkim dzieckiem. Pewnie już się domyślacie, że to był dzień mojego chrztu. Najważniejszy dzień mojego życia. Dlaczego? Bo tego dnia rodzice oddali mnie Panu Bogu. Od tamtego dnia moje życie nie należało już tylko do rodziców, należało przede wszystkim do Boga.
Kateri Tekakwitha – pewnie Wam to nic nie mówi... Kateri Tekakwitha to nie imię i nazwisko. To dwa imiona. Imię Tekakwitha Kateri dostała od Indian, bo w takiej rodzinie przyszła na świat. A Kateri, inaczej Katarzyna, to imię dostała Tekakwitha od chrześcijan. Trochę to skomplikowane. Bo tata Tekakwithy był Mohawkiem. Mama pochodziła z innego plemienia i była chrześcijanką.
Obojętnie jak długa będzie chwila tu, na ziemi, po niej będzie wieczność bez choroby, bez cierpienia, bez smutku. To było na korcie, podczas gry w tenisa. Chiara miała wtedy 17 lat. Uderzyła rakietą piłkę i poczuła straszny ból w ramieniu. – Może to chwilowe, zaraz mi przejdzie – myślała. Lekarze początkowo też tak sądzili. Ale ból powracał. Dokładnie badania i diagnoza: rak kości z przerzutami. Chiara myśli: „Jestem młoda. Dam radę. Będzie dobrze”. W szpitalu nie chce myśleć o bólu, o chorobie. Pomaga innym.
Tego nie można przegapić. To będzie prawdziwy szturm do nieba, Poruszy on czułe serce Boga i stwardniałe serce ludzi. W tym roku na nabożeństwach różańcowych w październiku modlić się będziemy o wiarę razem z siostrami karmelitankami Dlaczego akurat o wiarę i dlaczego z siostrami karmelitankami? Powodów jest kilka.
Nie wszystko zależy od tego, co dziedziczymy po rodzicach, Ale wszystko zależy od tego, co dostaliśmy od Boga. Ten śliczny nosek, taki jak u mamusi, a te oczka... wykapany tatuś... – słyszeliście to? Ile razy ciocie, wujkowie i inni znajomi zauważają podobieństwo dzieci do rodziców. I tak jest. Dzieci zwykle są podobne do rodziców. Naukowcy twierdzą, że już w chwili, gdy dziecko zostaje poczęte pod sercem mamy, zapada decyzja o wielu jego cechach.
Wakacje można mieć albo je przeżyć. Wszystko zależy, od tego, co się zrobi z tym czasem. Dawno, dawno temu, kiedy bramy zamykano na guziki... podobno tak zaczynają się niektóre bajki. Tyle, że to nie bajka. A więc kiedyś, dawno temu, na wakacyjnej okładce „Małego Gościa” grupa wesołych dzieci szła ulicą z wielkim transparentem: „Precz z wakacjami!”. Wyobrażacie to sobie? Niektórzy, nie znający się na żartach, obrazili się na redakcję. Ale większość miała dobrą zabawę.
Jest taki Duch, bez którego nie umiemy nic. Nie umiemy kochać, nie umiemy się szczerze cieszyć. Nie umiemy być ludźmi. Podobno dzieci lubią bać się duchów. Ale pomyślcie logicznie. Jak bać się czegoś, czego nie widać, czego nie można dotknąć a więc co i nas też nie może dotknąć? Jest tylko jeden Duch, który istnieje naprawdę.
Zaspany, ledwie przytomny idziesz rano do łazienki, odkręcasz kran i... kap, kap, kap... Koniec. Nie ma wody! Panika. Biegniesz do kuchni. Tam zawsze stoi czajnik wodą. No dobrze, zęby umyte, oczy też, ale na herbatę... nie ma już ani kropli. Pewnie każdemu nie pierwszy i nie ostatni raz coś takiego się zdarzyło. Ale zawsze jeszcze jest wyjście awaryjne. Choćby takie, że w sklepie możemy kupić wodę mineralną.
W głowie może zakręcić Wielki Wybuch, ale jeszcze bardziej zmartwychwstanie Jezusa. Było to bardzo dawno temu. Naukowcy twierdzą, że prawie 14 miliardów lat temu. Nawet nie próbujcie sobie wyobrazić tego czasu, bo zakręci się Wam w głowie. Wtedy doszło do tak zwanego Wielkiego Wybuchu, po angielsku Big Bang.
To było dwa lata przed jego śmiercią. Franciszek wyruszył z Asyżu w stronę Alwerni oddalonej o ponad sto kilometrów. Lubił tu przychodzić. Cisza, daleko od ludzi. Prawdziwa pustelnia. Franciszek potrzebował takich chwil tylko z ukochanym Jezusem. Na Alwerni przywitały go ptaki, a codziennie rano budził sokół. Miejsce wręcz idealne na 40-dniowy post, który chciał odprawić. Nic nie wskazywało, że zdarzy się coś szczególnego, choć kiedy pytał Pana Boga, co dla niego zaplanował, trzy razy trafiał w Mszale na opis męki Pana Jezusa.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.