Papież Franciszek jest bardzo blisko ludzi i bardzo blisko Boga. Nic nadzwyczajnego. Jest taki, jaki ma być chrześcijanin. Są takie wydarzenia, których się nigdy nie zapomina. Do takich należy wybór papieża. Każdy mógłby pewnie w szczegółach opowiedzieć, gdzie był i co robił w chwili, kiedy ogłaszano, że papieżem został kardynał z Argentyny. Do tej pory tego jeszcze nie było. Koleżanka dziennikarka, która była wtedy w Rzymie, opowiadała, że kilka razy widziała przechodzącego w stronę Watykanu kardynała w czarnym płaszczu, z teczką w ręce. Skromny, niepozorny, niezwracający niczyjej uwagi kardynał Bergoglio.
Kto lubi frytki, kotlet schabowy albo rosół bez soli? Jeśli zdarzą się chętni, to pewnie będzie ich niewielu. Większość skrzywi się na samą myśl, nie mówiąc już o jedzeniu. Sól zawsze miała dla człowieka wielkie znaczenie (możecie o tym przeczytać na kolejnych stronach). W jednej z przypowieści Pan Jezus nawet nas nazywa solą. Mówi tak: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5, 13)
Kiedy ostatnio okropnie bolał mnie ząb, coś mi się przypomniało. Już nie pamiętam, czy mówiła to siostra zakonna, czy pani katechetka, czy może ksiądz na jakichś rekolekcjach parafialnych, ale pamiętam słowa: „Kiedy coś cię bardzo mocno boli, to przypomnij sobie Pana Jezusa. Kiedy niósł krzyż, kiedy go biczowali bolało o wiele, wiele bardziej” I rzeczywiście, często mi to pomagało, bo zamiast myśleć o rozbitym kolanie, nieprzyjemnym kolejnym zastrzyku albo bólu ręki po upadku na rowerze, myślałam o Drodze Krzyżowej Pana Jezusa.
Jeśli ktoś prowadzi pamiętnik, taki, do którego wpisują się koleżanki i koledzy, i bliższa i dalsza rodzina, to pewnie wśród różnych mądrych zdań i rad życiowych jest i ta: „Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz...” i tak dalej. Druga część już bywa różna, dlatego w tym miejscu zakończę. Ale zaciekawiło mnie skąd wzięły się te słowa. I co się okazało?
Był taki dzień w moim życiu, którego, choć był najważniejszy ze wszystkich dni, nie zapamiętałam. Nie dlatego, że było to bardzo dawno, ale dlatego, że byłam zaledwie dwutygodniowym, maleńkim dzieckiem. Pewnie już się domyślacie, że to był dzień mojego chrztu. Najważniejszy dzień mojego życia. Dlaczego? Bo tego dnia rodzice oddali mnie Panu Bogu. Od tamtego dnia moje życie nie należało już tylko do rodziców, należało przede wszystkim do Boga.
Kateri Tekakwitha – pewnie Wam to nic nie mówi... Kateri Tekakwitha to nie imię i nazwisko. To dwa imiona. Imię Tekakwitha Kateri dostała od Indian, bo w takiej rodzinie przyszła na świat. A Kateri, inaczej Katarzyna, to imię dostała Tekakwitha od chrześcijan. Trochę to skomplikowane. Bo tata Tekakwithy był Mohawkiem. Mama pochodziła z innego plemienia i była chrześcijanką.
Obojętnie jak długa będzie chwila tu, na ziemi, po niej będzie wieczność bez choroby, bez cierpienia, bez smutku. To było na korcie, podczas gry w tenisa. Chiara miała wtedy 17 lat. Uderzyła rakietą piłkę i poczuła straszny ból w ramieniu. – Może to chwilowe, zaraz mi przejdzie – myślała. Lekarze początkowo też tak sądzili. Ale ból powracał. Dokładnie badania i diagnoza: rak kości z przerzutami. Chiara myśli: „Jestem młoda. Dam radę. Będzie dobrze”. W szpitalu nie chce myśleć o bólu, o chorobie. Pomaga innym.
Tego nie można przegapić. To będzie prawdziwy szturm do nieba, Poruszy on czułe serce Boga i stwardniałe serce ludzi. W tym roku na nabożeństwach różańcowych w październiku modlić się będziemy o wiarę razem z siostrami karmelitankami Dlaczego akurat o wiarę i dlaczego z siostrami karmelitankami? Powodów jest kilka.
Nie wszystko zależy od tego, co dziedziczymy po rodzicach, Ale wszystko zależy od tego, co dostaliśmy od Boga. Ten śliczny nosek, taki jak u mamusi, a te oczka... wykapany tatuś... – słyszeliście to? Ile razy ciocie, wujkowie i inni znajomi zauważają podobieństwo dzieci do rodziców. I tak jest. Dzieci zwykle są podobne do rodziców. Naukowcy twierdzą, że już w chwili, gdy dziecko zostaje poczęte pod sercem mamy, zapada decyzja o wielu jego cechach.
Wakacje można mieć albo je przeżyć. Wszystko zależy, od tego, co się zrobi z tym czasem. Dawno, dawno temu, kiedy bramy zamykano na guziki... podobno tak zaczynają się niektóre bajki. Tyle, że to nie bajka. A więc kiedyś, dawno temu, na wakacyjnej okładce „Małego Gościa” grupa wesołych dzieci szła ulicą z wielkim transparentem: „Precz z wakacjami!”. Wyobrażacie to sobie? Niektórzy, nie znający się na żartach, obrazili się na redakcję. Ale większość miała dobrą zabawę.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.