On daje siłę zmęczonemu i pomnaża moc bezsilnego (Iz 40, 29)
Skrzydła orłów? Czasem trudno to sobie wyobrazić. Czasem bardziej przypominamy kury, zajęci wydziobywaniem pożywienia z ziemi, ze wzrokiem uparcie utkwionym w ten jej maleńki skrawek, gdzie możemy znaleźć pokarm. Dziobiemy, dziobiemy, patrząc w ziemię aż do zmęczenia przyziemnością (nieprzypadkowe zestawienie słów ziemia-przyziemność!) naszych starań, bezsilni wobec codzienności, która wydaje się tak ograniczona, że aż nieznośna, śmiertelnie wyczerpująca.
Pan jednak nie nuży się przypominaniem, że nie jesteśmy stworzeni do grzebania w ziemi jak kura pazurem. Ten, który dał nam życie, pragnie, byśmy wznosili się wytrwale do lotu, przekraczali własne granice, potrafili patrzeć szeroko na świat, z lotu ptaka zachwycać się jego pięknem i mądrością. Komu zaufać, jeśli nie Temu, kto po imieniu woła wszystkie gwiazdy, woła nas – swoje dzieło!