Głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć. (Iz 29,18)
Można być głuchym na dziesiątki sposobów i z dziesiątek różnych przyczyn. Bo bomba wybuchła obok mnie, bo ucho mi się zatkało w samolocie, bo się zestarzałem. Można być niewidomym na dziesiątki sposobów i z dziesiątek różnych przyczyn. Bo zachorowałem na zaćmę, bo taki się urodziłem, bo wolę nie patrzeć, żeby nie widzieć. Na przykład tych, którzy chcieliby zburzyć mój święty spokój ręką wyciągniętą z prośbą o pomoc. Sposobów na wyleczenie chorób naszych zmysłów też może być wiele i wraz z postępem medycyny jest ich coraz więcej. Ale na głuchotę i ślepotę ducha lekarstwo jest tylko jedno. Dotknięcie uzdrawiającej obecności Boga. To dlatego Izajasz zapowiada, że „w krótkim czasie” wszystko zacznie się zmieniać na lepsze. Głusi usłyszą słowa księgi. Oczy niewidomych uwolnione zostaną od mroku i ciemności. Adwent to doskonała okazja, żeby przyznać się przed sobą i przed Panem Bogiem do własnych słabości. W tym: tych z wyboru. Bo wydają się wygodniejsze. W Jego obecności okazuje się nie tylko, że nie są, ale że zamykają nas całych na przemianę. Warto wołać: „Przyjdź!” do Pana. W sensie: „Przyjdź i pomóż mi się zmienić!”.