Oto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki (Hi 1,12)
Zdumiewające są szlaki, jakimi ludzki duch i umysł próbował dotrzeć do tajemnicy zła, cierpienia, nieszczęścia. Oto jeden z nich: Księga Hioba jest przecież kolejną z wielu prób poradzenia sobie z pytaniem o wiele trudniejszym, niż tylko: skąd bierze się zło? To pytanie tak dramatyczne, jak rozdzieranie szat: dlaczego zło dotyka sprawiedliwego? Zazwyczaj skupiamy się na ostatnich słowach dzisiejszego czytania: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!”. Kaznodzieje i mistrzowie duchowości chętnie przywołują te słowa, które, jak dopowiada narrator, pokazują, że „w tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości”. Zwróćmy jednak uwagę na pewien moment w porażającym – gdyby traktować go dosłownie – dialogu Boga z szatanem. Zgadzając się na to, by nieprzyjaciel człowieka uderzył w majątek Hioba, Stwórca stawia jedną granicę: „Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki”. Największe nieszczęście, jakie może stać się próbą w naszym życiu, nie ma władzy nad nami samymi. Nawet tracąc wszystko, pozostajemy w Jego rękach. Czyż nie jest to zapowiedź Pawłowego: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?” (Rz 8, 31n).