O, nierozumni Galaci! Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo, czy też z powodu posłuszeństwa wierze? (Ga 3, 5)
Już widzę te grzmiące komentarze i oburzony ton internautów, do których Paweł napisałby list zaczynający się od słów: „O, głupi Polacy”. My? Jak śmiał! Przecież to „stąd wyjdzie iskra!”.
Apostoł Narodów nie bawił się w polityczną poprawność i przypudrowaną pobożną dyplomację. Nie dziwię się zresztą tej narracji i doskonale rozumiem jego ton. Po dwóch tysiącach lat można powtórzyć: „Dlaczego zaczynając od przyjęcia darmowej łaski Jezusa, kończycie na moralizowaniu, kolekcjonowaniu zasług, roboczogodzin modlitwy i pokaźnych tomów dobrych uczynków?”. Przed laty usłyszałem najkrótszą definicje łaski i miłosierdzia – łaską jest to, gdy otrzymujemy coś, na co nie zasłużyliśmy, a miłosierdziem, że nie otrzymujemy tego, na co zasłużyliśmy.
„Paweł był człowiekiem z krwi i kości – wyjaśnia ks. prof. Mariusz Rosik – Gdy krew się w nim burzyła, nie przebierał w słowach. Często z premedytacją używał mocnych wyrażeń. Zwłaszcza wtedy, gdy chodziło o kwestie zasadnicze. Dla faryzeusza, którego całe życie skupiało się na zachowaniu religijnych przepisów, właśnie podejście do Prawa było kwestią zasadniczą. Prawo zniewalało człowieka, bo nikt z ludzi nie był w stanie go zachować. Chrystus przyszedł właśnie po to, aby nas wyzwolić z tej niewoli. Kto doświadczył tej wolności, a jednak wracał do dawnego życia, ten musiał być naprawdę głupi”.