Słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem. (Iz 55,11)
Bóg nie rzuca słów na wiatr. Wypowiada je celowo i strategicznie, by wiernie wypełnić wszystkie obietnice w swoim większym planie. Jako Stwórca kreuje poprzez słowo, przynosząc życie, urodzaj i pomnożenie. Dobrymi owocami nasyca i wzmacnia według potrzeby. Choć czasem wydaje się opóźniać, to jednak Bóg doskonale zna czasy i pory – rozpoznaje sezony ludzkiego życia. Nie ulega ziemskiej niecierpliwości, nie wpada w pośpiech. Troskliwie i konsekwentnie podtrzymuje proces, tak długo, aż pojawi się obiecane spełnienie. Dlatego warto przyznać przed sobą, że nasza ludzka perspektywa jest dosyć ograniczona. I dzień po dniu zabiegać o zaufanie wiernemu Bogu. „Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie: któż zaufał Panu, a został zawstydzony?” (Syr 2,10)
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.
Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień».
Niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Mt 6,10b
Bądź wola Twoja – te słowa Modlitwy Pańskiej uczą nas postawy zaufania. Często chcemy kontrolować życie, zaplanować każdy krok, obawiając się przyszłości. Jezus zachęca jednak, by powierzyć swoje sprawy Bogu, wierząc, że On wie, co dla nas najlepsze. Nie chodzi tu o bierne poddanie, lecz o ufność, że Boża wola prowadzi do prawdziwego dobra, nawet jeśli nie zawsze ją rozumiemy. Przyjęcie jej uwalnia od lęku i niepewności, daje wewnętrzny pokój. To akt zawierzenia, który wymaga pokory i gotowości na Boże prowadzenie. Gdy naprawdę oddamy Bogu ster naszego życia, odkryjemy, że Jego droga jest pełna miłości i mądrości. Czy potrafię dziś powiedzieć: „Panie, niech się stanie tak, jak Ty chcesz”?
Ewangelia z komentarzem. Bądź wola Twoja – te słowa Modlitwy Pańskiej uczą nas postawy zaufania
Na pierwszy rzut oka dzisiejszy patron to ostatni możliwy kandydat do wyniesienia na ołtarze. Nawet na drugi rzut oka trudno uwierzyć, że historia tego człowieka mogła zakończyć się w niebie. Co prawda znany jest nam przypadek św. Dyzmy, czyli Dobrego Łotra, ale o jego życiu doprawdy niewiele wiemy. A jak mało wiemy, to łatwiej nam przyjąć do wiadomości wielkie miłosierdzie, jakiego ów łotr dostąpił na krzyżu. W tym sensie sytuacja dzisiejszego patrona jest zgoła odmienna. Wszak jeszcze za swego życia został przez św. Gildasa Mędrca, opata i pierwszego brytyjskiego historyka, nazwany bestią-tyranem, synem nieczystej lwicy z Dumnonii, to jest królestwa obejmującego część dzisiejszej Kornwalii. I trzeba przyznać, że władca ten ciężko na swój tytuł zapracował. Na tronie zasiadł bowiem jako 17-latek w 537 roku i nie miał zamiaru nikomu go oddawać. Dowiódł tego zresztą dobitnie, gdy złożył ślubowanie, że chce się pogodzić ze wszystkimi swoimi wrogami, a następnie wszedł do kościoła w przebraniu opata i osobiście zarąbał ich u stóp ołtarza. Równie zdecydowanie rozprawił się ze swoja żoną, która uwięził po tym, jak zaczęła mu zarzucać rozwiązłość. A w cudzołożeniu był ponoć niezrównany. Jak więc się to stało, że wspominany jest dzisiaj jako święty? To właśnie tajemnica ludzkiego serca i Bożego miłosierdzia. Oto w królestwie Dumnonii, zaczął głosić Dobrą Nowinę św. Petroc z Walii i nie trzeba było długo czekać, by jego ścieżki skrzyżowały się z drogami krewkiego władcy. To jednak, co według wszelkiego prawdopodobieństwa miało skończyć się kolejnym mordem, doprowadziło do przemiany króla Dumnonii. I to przemiany radykalnej. Oto bestia-tyran zrzekł się władzy na rzecz swojego syna i podjął pokutę wstępując do irlandzkiego klasztoru w Offaly. Oddał się całkowicie ascezie i studiom Pisma Świętego, a jego żarliwość i cnotliwość nie umknęła uwadze przełożonych. I tak ten, który do tej pory wymagał bezwzględnego posłuszeństwa, sam stał się sługą innych, przyjmując święcenia kapłańskie. Ten, który innym przez całe lata przewodził, stał się pod koniec życia uczniem. Bo jako uczeń św. Kolumbana z Iony ruszył w dzikie ostępy zamieszkałej przez Piktów Szkocji. I tam też zginął z ich ręki około roku 576. Ale są i tacy, którzy twierdzą, że jego losy potoczyły się inaczej, że był opatem, a pod koniec życia zamieszkał w pustelni niedaleko stolicy Walii, Cardiff, gdzie zmarł około roku 598. Jakakolwiek zresztą nie byłaby prawda, jedno jest pewne – ten, który sam kierował swoim losem, mordując stojących mu na drodze wrogów bez mrugnięcia okiem, ostatecznie oddał się w niepodzielne władanie Jezusowi Chrystusowi i dla Niego wyrzekł się wszystkiego, z życiem włącznie. Wiecie państwo kto taki? Święty Konstantyn Szkocki, który w Walii i Kornwalii wspominany jest 9, w Szkocji 11, a w Irlandii 13 lub 18 marca.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.