Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem.Kto by nie chciał zyskać uzdrowienia ze swoich dolegliwości?Wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Mk 6,56
To musiało być wielkie święto. Trudne do porównania z jakimkolwiek wydarzeniem epoki internetu. „Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam, gdzie, jak słyszeli, przebywa” – czytamy. Wielka sprawa. W sumie zrozumiałe: kto i dziś nie chciałby uszczknąć z tego wielkiego Bożego daru i nie zyskać szybkiego i bezproblemowego uzdrowienia ze swoich dolegliwości? Chyba tylko ci, którzy żadnych dolegliwości nie odczuwają...
I w tym zapewne tkwi sedno powodzenia ewangelicznego orędzia: ono jest dla tych, którzy odczuwają brak. Niekoniecznie zdrowia, ale przede wszystkim ten brak, jakim jest świadomość pustki po śmierci. Dopóki człowieka ta pustka nie dotknie, Chrystus do niczego nie jest mu potrzebny...