Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Wierzymy, że Pan Bóg stworzył aniołów, którzy byli dobrzy i piękni, ale część z nich w swej pysze zbuntowała się, a ich wodzem został Lucyfer, którego imię znaczy „niosący światło”. Ojcowie Kościoła podkreślali, że bunt upadłych aniołów nastąpił po stworzeniu świata, a eskalacja miała miejsce, gdy na świecie pojawił się człowiek, szczególnie ukochany przez Boga. Upadłych aniołów w walce z człowiekiem prowadziła przede wszystkim pełna nienawiści zazdrość. Po buncie części zastępów anielskich powstały dwa przeciwstawne obozy: zbuntowani aniołowie stanęli po stronie Lucyfera, zaś wierni Bogu zgromadzili się pod wodzą archanioła Michała. I tak rozpoczęła się duchowa walka, której ceną jest człowiek i jego zbawienie wieczne. A jej pierwszą areną stał się rajski ogród. Szatan nie tracił ani chwili. Już na spotkanie pierwszych ludzi wysłał swego emisariusza, węża, który „był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe” – zapisał autor Księgi Rodzaju. I to wąż, a w istocie szatan, staje do debaty z człowiekiem. Kłamie, ale z każdym z następnych zdań wciąga człowieka w rozmowę. Jego podstępnemu rozumowaniu ulega niewiasta. W efekcie wąż – szatan zdobywa to, co chciał. Ludzie łamią Boży zakaz. Dokonuje się grzech, który nazywamy pierworodnym. Każdy z nas, rodząc się, jest nim obciążony. Gładzi go sakrament chrztu. I tu otwiera się swoista aktualizacja. Co rusz słyszymy, że trzeba stworzyć modę na przesunięcie chrztu na czas późniejszy, na moment, gdy konkretna osoba dorośnie i sama zdecyduje, czy chce przyjąć chrzest. Powiedzmy bardzo konkretnie: chrzest zostawia duchowe znamię, niezauważalne dla niewierzących, i mocno chroni przed siłami zła. Może więc, jakoś analogicznie, zatrzymajmy szczepienia przeciw wielu chorobom, które mają przyjmować dzieci. Niech one same, gdy staną się pełnoletnie, wybiorą i zdecydują, czy chcą być odporne na ospę albo inne choroby. Wiem, że to absurd. Ale z perspektywy wiary takim samym absurdem jest pomysł na unikanie chrztu dzieci praktykowanego przez Kościół od początku.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. „Przez jednego człowieka grzech wszedł do świata…”. To zdanie św. Pawła jest podstawą nauczania Kościoła o grzechu pierworodnym. Apostoł zestawia Adama i „nowego Adama”, czyli Chrystusa. Pierwszy Adam przez swoje nieposłuszeństwo sprowadził na świat nieszczęście grzechu i śmierć. Drugi Adam naprawił to zło przez swoje doskonałe posłuszeństwo Bogu. Nie ma tutaj symetrii, działanie Boże jest zawsze potężniejsze niż działanie człowieka. Warto zwrócić uwagę na słowa Pawła „o ileż bardziej”. Łaska i dar sprawiedliwości przyniesione przez Chrystusa są siłą znacznie potężniejszą niż zaraza grzechu, która rozlała się na świat z powodu grzechu Adama.
2. Warto sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, aby przypomnieć prawdę o grzechu pierworodnym. Oto kluczowe stwierdzenia: „Za św. Pawłem Kościół zawsze nauczał, że ogromna niedola, która przytłacza ludzi, oraz ich skłonność do zła i podleganie śmierci nie są zrozumiałe bez ich związku z grzechem Adama i faktem, że on przekazał nam grzech, z którego skutkami rodzimy się wszyscy i który jest »śmiercią duszy«.” „W jaki sposób grzech Adama stał się grzechem wszystkich jego potomków? Cały rodzaj ludzki jest w Adamie »jak jedno ciało jednego człowieka«. Przez tę »jedność rodzaju ludzkiego« wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama, jak wszyscy są objęci sprawiedliwością Chrystusa. Przekazywanie grzechu pierworodnego jest jednak tajemnicą, której nie możemy w pełni zrozumieć. (…) Grzech będzie przekazywany całej ludzkości przez zrodzenie, to znaczy przez przekazywanie natury ludzkiej pozbawionej pierwotnej świętości i sprawiedliwości”. „Chociaż grzech pierworodny jest grzechem własnym każdego, to jednak w żadnym potomku nie ma on charakteru winy osobistej. Jest pozbawieniem pierwotnej świętości i sprawiedliwości, ale natura ludzka nie jest całkowicie zepsuta: jest zraniona w swoich siłach naturalnych, poddana niewiedzy, cierpieniu i władzy śmierci oraz skłonna do grzechu (ta skłonność do zła jest nazywana »pożądliwością«). Chrzest, dając życie łaski Chrystusa, gładzi grzech pierworodny i na nowo kieruje człowieka do Boga, ale konsekwencje tego grzechu dla osłabionej i skłonnej do zła natury pozostają w człowieku i wzywają go do walki duchowej”.
3. Ewangelia ukazuje Chrystusa, który doświadcza pokus, czyli wchodzi w sam środek duchowej walki, którą toczy każdy człowiek. Zwycięża dla nas. Sami nie pokonamy grzechu. Możemy pokonać starego Adama w sobie tylko razem z Chrystusem, dzięki Jego łasce. Można zapytać, dlaczego wszechmocny Bóg nie powstrzymał pierwszego człowieka od grzechu. Katechizm odpowiada słowami świętych: „Niewypowiedziana łaska Chrystusa dała nam większe dobra niż te, których nas pozbawiła zawiść demona” (św. Leon Wielki). „Nic nie sprzeciwia się temu, żeby natura ludzka po grzechu została przeznaczona do jeszcze wyższego celu. Bóg bowiem dopuszcza zło, aby wyprowadzić z niego jeszcze większe dobro” (św. Tomasz z Akwinu). Dlatego w orędziu wielkanocnym padają słowa: „O szczęśliwa wino, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel”.
25.02.2023 19:00 GN 8/2023 Otwarte
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy pościł już czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł w końcu głód.
Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem».
Lecz On mu odparł: «Napisane jest: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”».
Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisane jest bowiem: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”».
Odrzekł mu Jezus: «Ale napisane jest także: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”».
Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon».
Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”».
Wtedy opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali Mu.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Jezus nie musiał przechodzić próby pustyni, próby wierności. On był Synem Bożym. Zrobił to dla nas. Ustawił się w miejscu, gdzie to nas dopadają codzienne pokusy, aby je pokonać w naszym imieniu. I nauczyć nas rozpoznawania i pokonywania ich w sobie. Jego mocą. Na pierwszy rzut oka pokusy Jezusowe wydają się szczególne, wysublimowane. Na co dzień naszą uwagę przyciągają zwykle te, które dotyczą zysków, przyjemności albo stanów emocjonalnych. Te, którym stawia czoło Jezus, dotyczą zbawienia. Trudno je rozpoznać, ponieważ diabeł nie przebiera się za szefa mafii, prostytutkę czy handlarza narkotyków. Przybiera postać świętego mnicha, uduchowionego teologa, by wciągnąć nas w dywagacje dotyczące spraw najważniejszych. Bez przerwy cytuje z pamięci fragmenty Pisma Świętego. Jego sztuka polega na takim żonglowaniu szlachetnym zapisem, aby nigdy nie przemówiło do ludzi żywe Słowo. Chodzi o czystą wiedzę i erudycję osób oderwanych od życia. Rozum się ubogaca, ale serce się nie karmi. Wiedza nie przechodzi w mądrość, nie zamienia się w dobroć. Przy odrobinie inteligencji można za pomocą Pisma Świętego uzasadnić nawet najgorszą ideę. By się o tym przekonać, wystarczy wsłuchać się w kazania prawosławnych mnichów przekonujących rosyjskich żołnierzy do bezwzględności wobec Ukraińców albo w pokrętne objaśnienia propozycji zmian w Kościele.
Jezus także przywołuje fragmenty Pisma Świętego. Tyle że w każdym przypadku odwołuje się bezpośrednio do Boga: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”; „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon”; „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Szatan nigdy nie powołuje się na Boga. W Biblii nie szuka relacji z Nim, a co najwyżej maksym i aforyzmów. „Diabeł nie nakłania człowieka od razu do popełniania grzechów ciężkich, lecz zaczyna od lżejszych, aby stopniowo dotrzeć do najcięższych” – wyjaśniał św. Tomasz. Należy zacząć od małej sprawy, takiej, którą trudno nawet uznać za winę, aby rozbudzić zachłanność w korzystaniu z wielkich bogactw tego świata i utopić ofiarę w próżności.
Trzy pytania diabła mają na celu zaproponowanie człowiekowi zbawienia odmiennego od tego, co zamierza Bóg. Droga do szczęścia przebiega tu na ziemi przez chleb, spokój i własny kawałek podłogi. Nie cierpieć z powodu głodu ani zmartwień i dylematów sumienia oraz podbić świat za pomocą pięknych iluzji. Te rzeczy dostarczą człowiekowi szczęścia najedzonego zwierzaka. „Pokusa – wyjaśniał Benedykt XVI – nie nakłania nas wprost do popełnienia zła. To byłoby zbyt nachalne. Stwarza pozór pokazania nam czegoś lepszego: abyśmy porzucili mrzonki i zakasali rękawy, angażując się w naprawianie świata. I wszystko to zostaje nam przedstawione w aurze realizmu”. Aż człowiek zapomni o krzyżu, o zmartwychwstaniu i nawróceniu i o tym, że łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Zapomni o Bogu, napawając się przekonaniem o własnej dobroci. Zamiast nabożeństw pokutnych wybierze zajęcia z „dobroludzizmu”.