Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: «Za kogo uważają Mnie ludzie?» Oni Mu odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków».
On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz».
Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa.
Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Gdzie dla człowieka miłość się kończy, dla Boga nabiera pełniŻyjesz z kimś jakiś czas. Przypatrujesz mu się dzień po dniu. Przy posiłku, przy pracy, w czasie odpoczynku. Wspólnie przemierzacie świat i życie. Dobrze już znasz tembr jego głosu. Słowa i sformułowania, jakich używa. Możesz powiedzieć: „Znam go”. Gdy pada pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?”, odpowiedź wydaje się oczywista. Piotr w naszym imieniu ją wypowiada: „Ty jesteś Mesjasz”. Tu jednak następuje rozdźwięk i zderzenie wyobrażeń. Co innego to słowo oznacza dla człowieka, co innego dla Boga. Pęknięcie ma miejsce w rozumieniu innego słowa: miłość. Tam, gdzie dla człowieka miłość się kończy, dla Boga dopiero nabiera pełni.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google