W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?»
Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem».
I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
Skąd tu, na pustkowiu, będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem? Mk 8,4
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Już widzieli, jak nakarmił tłum. Skąd zatem wątpliwości?Gdyby tak było, że człowiek uczy się na błędach lub zawsze potrafi wyciągnąć wnioski z przeżytych sytuacji, to nie musielibyśmy pewnych życiowych lekcji odrabiać kilka razy. Uczniowie z dzisiejszej Ewangelii nieco nas pocieszają. Przeżywają już drugą, podobną sytuację braku jedzenia i znów martwią się, skąd wziąć chleba dla tak wielu. A przecież jest z nimi Jezus, który już nieraz okazał swoją moc. Już widzieli, jak do syta nakarmił tłum. Skąd zatem wątpliwości uczniów? W wierze zazwyczaj nie dorastamy do znaków, które obserwujemy. Bóg to wie i dlatego przychodzi znowu.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google