Nauczyciele mają rację

Nie da się stworzyć dobrej szkoły bez bardzo dobrych nauczycieli, a tych trzeba godnie wynagradzać. Dlatego żądanie wyższych zarobków służy dobru dzieci.

Zacznę od osobistej refleksji. Na przełomie lat 80. i 90. pracowałem jako nauczyciel. Lubiłem  to zajęcie, sądząc z reakcji dzieci też były zadowolone z mojej pracy. Jednak z żalem musiałem ten zawód porzucić, gdyż za nauczycielską pensje nie byłem w stanie utrzymać rodziny. Takich przypadków jest wiele do dziś i według mnie jest to jeden z głównych problemów polskiej edukacji. Po 1989 r. przeprowadzono w oświacie liczne reformy programowe i strukturalne, a mimo to poziom nauczania wciąż jest niezadawalający, gdyż klucz do rozwiązania problemu leży gdzie indziej. Moja zacna nauczycielka polskiego oceniając zmiany w oświacie zawsze powtarzała, że najistotniejszy w procesie edukacji jest nauczyciel. Jeśli jest dobry, zaangażowany, kompetentny, kocha dzieci, ma misje, to niezależnie od programu czy struktury będzie dobrze uczył. Jednak w tym zawodzie wciąż jest selekcja negatywna z powodu niskich zarobków.

I nie są to jakieś wygórowane oczekiwania. Jeśli obecnie płaca minimalna w Polsce wynosi 2250 zł brutto, a nauczyciel rozpoczynający pracę otrzymuje 2500 brutto, to nic dziwnego, że najlepsi nie decydują się na podjęcie pracy w szkole, nawet, gdy mają powołanie. W dużym mieście za 1800 netto przeżycie jest bardzo trudne, a jeśli trzeba wynajmować mieszkanie właściwie niemożliwe. I nie jest argumentem, że nauczyciele mają pensum 18 godzin tygodniowo, bo każdy, kto choć trochę zna ten zawód wie, że pracują o wiele więcej. Znajomy dyrektor opowiada mi, że ma problem z matematykami i informatykami. Nawet zgłosili się do pracy, ale szybko oświadczyli, że nie są w stanie się utrzymać i porzucili nauczycielstwo, zatrudniając się np. jako administrator sieci internetowej w jednym ze sklepów sieciowych za ponad dwukrotnie większa pensję.

Dlatego uważam, że nauczyciele mają rację domagając się podwyższenia zarobków. Jeśli będą mieli godną płacę być może ten zawód przyciągnie osoby prezentujące wyskoki poziom, a to z kolei będzie dobre dla dzieci, a przecież o to chodzi. Rodzi się pytanie o formę protestu. O ile strajk uważam za dopuszczalny, o tyle w czasie egzaminów, co zapowiada ZNP, za niewłaściwy.

Oczywiście jest aspekt polityczny. ZNP nie ukrywa, że jest przeciwko obecnemu rządowi. Jednak nie można tego zarzucić NSZZ „Solidarności", która również zapowiada strajk, a w krakowskim kuratorium nauczyciele prowadza głodówkę. Fakt, że niektórzy chcą wykorzystać protest nauczycieli do walki z rządem nie oznacza, że nauczyciele nie mają racji. Mają, choć oczywiście co do wysokości podwyżek powinni być skłonni do kompromisu i uwzględniać możliwości budżetu. Stąd wydaje się, że oczekiwane przez ZNP podwyżka w kwocie tysiąc złoty brutto jest raczej niemożliwa do spełnienia, ale proponowane przez Solidarność 650 zł , co jest proporcjonalne do kwot otrzymanych przez inne grupy budżetowe, jak policja czy pielęgniarki, jest już realne. Obie strony sporu powinny nieco ustąpić.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego