Owoce nienawiści

W niedzielę 28 lipca na terenie zakrystii kościoła katolickiego w Szczecinie trzech mężczyzn pobiło proboszcza parafii używając, a także przebywające w kancelarii osoby – zakrystiankę i kościelnego oraz drugiego mężczyznę. Napastnicy nie kryli swojej nienawiści do Kościoła, chcieli ubrać się w szaty liturgiczne, aby odprawić bluźnierczą mszę. Prokurator postawił im m.in. zarzut stosowania przemocy wobec osób z powodu ich przynależności wyznaniowej. Ksiądz i jeden z mężczyzn trafił do szpitala, gdzie założono im na twarzy szwy.

Dwa dni wcześniej, 26 lipca w diecezji wrocławskiej czwórka osób pobiła księdza. Do zajścia doszło w kancelarii parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku (Wielkopolska), do której weszły trzy kobiety i mężczyzna, aby złożyć akt apostazji. Kapłan powiedział im, że zgodnie z prawem taki dokument może przyjąć tylko proboszcz i poinformował kiedy pełni on dyżur, mówiąc, aby przyszli tym czasie. W reakcji mężczyzna zaatakował księdza, chwycił jedną ręką stojący na regale krzyż, a drugą zrzucił kapłana z fotela na podłogę. Atakujący mieli używać wulgarnych określeń wobec kapłana, a także całego Kościoła. Nie chcieli opuścić kancelarii, więc ksiądz zdecydował się wezwać policję. Dopiero po interwencji funkcjonariuszy agresorzy opuścili budynek plebanii.

Z kolei w czerwcu przy wejściu do kościoła NMP na Piasku we Wrocławiu mężczyzna zaatakował nożem księdza, który szedł sprawować Eucharystię. Duchowny został przewieziony do szpitala z raną w okolicach klatki piersiowej, przeszedł operację, na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Pytany o przyczyny napastnik powiedział, że są „oczywiste". Działo się to kilkanaście dni po kampanii wyborczej do europarlamentu, której elementem był bezpardonowy atak na Kościół. Przypomnijmy chociażby profanację wizerunku Matki Bożej poprzez dorysowanie jej gejowskiej aureoli, czy Najświętszego Sakramentu w czasie marszu równości  Gdańsku, gdy parodiowano procesje Bożego Ciała umieszczając na sztandarze zamiast symbolu Eucharystii, waginę. Za tym wszystkim idą oskarżenia wobec Kościoła o nietolerancję, homofobię, pedofilie itp.

Środowiska LGBT twierdzą, że w Polsce toczy się wobec nich kampania nienawiści. Atak grupy chuliganów na marsz równości w Białymstoku wywołał wśród lewicy histerię, padły oskarżenia, że w Polsce zaczyna dominować faszyzm, a Kościół wzywa do nienawiści. "Gazeta Wyborcza" przez kilka dni zaczynała czołówki wydań, pisząc o prześladowaniu homoseksualistów w Polsce. Wydarzenia w Białymstoku jak najbardziej zasługują na potępienia, absolutnie, nigdy nie można ich akceptować przemocy fizycznej. Tylko że wobec ludzi wierzących też jest ona stosowana, a jej źródłem są pełne nienawiści, zwykle nieprawdziwe oskarżenia środowisk LGBT. Nieprawdziwe, gdyż za nienawiść uważają one np. stwierdzenie, że akt homoseksualny jest grzechem czy sprzeciw wobec uznania związków jednopłciowych za małżeństwa. Lewica broni gejów, potępiają akty realnej (jak w Białymstoku) i rzekomej przemocy wobec tych środowiska, ale na temat ataku na Kościół milczy. "Gazeta Wyborcza" nie umieściła nawet małej wzmianki o ataku na kapłana w Szczecinie, bo zapewne nie pasowało im to do narracji o gejach prześladowanych przez Kościół. Informacja o ataku na kapłana nie znalazła się też w Faktach, głównym programie informacyjnym TVN, medium, które również propaguje ideologię gender.

Nie chodzi o licytację, kto używa większej przemocy w tym konflikcie, choć z mojego punktu widzenia jest to oczywiste. Problem w tym, by ten spór nie przeradzał się w zachowania prowadzące do przemocy fizycznej czy symbolicznej (profanację symboli wiary), bo to prowadzi do zachowań skrajnych i może skończyć się tragicznie, jak w przypadku ks. Jacquesa Hamela we Francji. W czasie sprawowania Mszy św. islamscy terroryści poderżnęli mu gardło. Niestety, spór w Polsce idzie w tym kierunku.