Związek niszczący

Zgoda buduje, ale czasem drogę do piekła.

Pod moim ostatnim felietonem, w którym wykazałem „obrotowość” kandydata KO na prezydenta, ktoś zadrwił: „Fajny ten »Gość Niedzielny«, taki niepolaryzujący”.

Podobne głosy podnoszą się często i wcale mnie to nie dziwi, bo opinia, że katolickie media – i w ogóle Kościół – mają być „niepolaryzujące”, jest dziś bardzo popularna.

Ale co to znaczy w praktyce? Otóż jest to postulat, żeby katolicy nie kłuli nikogo w oczy odmiennym stylem życia, a zwłaszcza żeby słowem i czynem tej odmienności nie wyrażali. Więcej: jest w tym oczekiwanie, żeby katolicy akceptowali to, co mają obowiązek odrzucić, a w pewnych wypadkach nawet się temu otwarcie sprzeciwić.

Popatrzmy, jak to działa: gdy sprzeciwiasz się narzucanej narracji moralnego nihilizmu, jesteś „polaryzujący”, a gdy się z tą narracją zgadzasz, wtedy jesteś człowiekiem otwartym, słusznym i godnym pochwały. Może nawet jakiś grant dostaniesz.

Gdyby wszyscy dostosowali się do podobnych oczekiwań, może na chwilę zapanowałaby powszechna zgoda, ale byłoby to porozumienie akwizytorów śmierci, hedonistów i tchórzy.

Bycie realnym chrześcijaninem zawsze skutkuje polaryzacją, bo ktoś taki u jednych budzi podziw, a u innych gniew, w zależności od tego, jaki jest stan ich sumień.

Nie chodzi oczywiście o wywoływanie sporów – chodzi o wierne trzymanie się wynikających z Ewangelii przekonań. Wtedy spory przyjdą same. Doświadczyli tego już chrześcijanie czasów apostolskich. Oni nie prowokowali nikogo do awantur, przeciwnie, byli wyjątkowo dobrymi obywatelami, a jednak tak wkurzali ówczesny establishment, że w efekcie ginęli na arenach lub płonęli w charakterze pochodni.

Czy sam Chrystus nie polaryzował? Ależ robił to. W wielu naukach domagał się zajęcia stanowiska, podjęcia wyboru, bycia zimnym albo gorącym. To wywoływało sprzeciwy i ostatecznie zaprowadziło Go na krzyż. Więc co? Miał pomijać trudne kwestie?

Gdy chrześcijanie kłaniają się bożkowi kompromisu dobra ze złem, odpychają ludzi od wiary.

Wcale się nie dziwię, że młodych nie pociąga chrześcijaństwo „niepolaryzujące”, nadskakujące, przymilne i unikające jasnego wyrażania stanowiska. Przecież w tym nie ma żadnej oferty, żadnego żaru – a przede wszystkim nie ma miłości. No tak, bo czy miłością jest zgoda na tworzenie odczłowieczonych praw i bierność w obliczu legalnego krzywdzenia ludzi? Czy miłością jest obojętność na losy wieczne własne i innych?

Wygląda na to, że ta ogarniająca chrześcijan Zachodu letniość to skutek obojętności na zbawienie własne i innych. Ale jeśli chrześcijanom nie chodzi o zbawienie, to o co w ogóle im chodzi?


KRÓTKO:

Wrażliwość ministry

Minister ds. równości Katarzyna Kotula oburzyła się na obrońców ludzkiego życia, którzy protestowali przed „przychodnią” aborcyjną AboTak na ul. Wiejskiej w Warszawie. „Dziś składam zawiadomienie o możliwości popełnienia wykroczenia w związku z atakiem środowisk antyaborcyjnych na miejsce, gdzie kobiety mogą uzyskać rzetelną informację o przysługujących im prawach – punkt AboTak” – napisała na portalu X. Jej wzburzenie wywołały „wulgarne okrzyki, drastyczne i gorszące treści, nieznośny huk z nagłośnienia”. Użaliła się w ten sposób nad osobami, „które mieszkają w okolicach pikiety” (czyli w sąsiedztwie Sejmu, gdzie pikiety są codziennością), i powołała się na zapis Kodeksu wykroczeń o zakłócaniu spokoju i porządku publicznego oraz umieszczaniu drastycznych treści w przestrzeni publicznej. Cóż, bardzo wrażliwa jest ta pani na łamanie prawa, ale coś jej się pomyliło, bo to właśnie „przychodnia aborcyjna” jest niezgodna z prawem. Ale czego oczekiwać od osoby, która chwali się magisterium i tworzeniem pracy doktorskiej, bo zapomniała, że ma tylko licencjat.

Odkrycie Środy

Magdalena Środa stwierdziła w Gazecie Wyborczej: „Kościół oburza się na edukację zdrowotną w szkołach i nazywa ją »seksualizacją dzieci«. Tymczasem rządowy projekt na pewno jest mniej rozerotyzowany niż Stary Testament”. Aha! To już wiemy, skąd ta cała rewolucja seksualna – ludzie za dużo czytali Biblię.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.