Parlament Europejski przyjął rezolucję dotyczącą przyszłości polityki obronnej Unii Europejskiej. Wkrótce potem w Polsce padły najcięższe oskarżenia, bo PiS i Konfederacja jej nie poparły.
Przedmiotem ataku była rezolucja przyjęta 12 marca przez Parlament Europejski, o tytule „Biała księga na temat przyszłości europejskiej obronności”. Do jej powstania doprowadziło kilka okoliczności. Po pierwsze po trzech latach wojny na Ukrainie zasadnicza większość państw unijnych postrzega Rosję jako zagrożenie, a Ukrainę jako potrzebny bufor. O ile o akcesji do UE nie ma mowy, o tyle zachowanie jej suwerenności i zabezpieczenie przed kolejnymi aktami agresji ze strony Rosji jest definiowane jako cel strategiczny. Po drugie Stany Zjednoczone widzą swoje najważniejsze interesy w rywalizacji z Chinami i w rejonie Oceanu Spokojnego. Wobec zasobności Europy i własnych ograniczeń amerykańska obecność wojskowa w Europie będzie słabła. Zdaje się, że administracja Trumpa ten proces dynamizuje. Na Starym Kontynencie wywołuje to obawy, lecz z perspektywy Paryża i Berlina jest to spełnienie marzenia o strategicznej autonomii. Z ich punktu widzenia osłabienie wpływów amerykańskich daje przestrzeń do centralizowania UE. Ceną za to jest obawa przed Rosją – Europa nie jest gotowa na konfrontację z nią. W takich okolicznościach powstała i została przyjęta przez Parlament Europejski wspomniana rezolucja, stosunkiem głosów 419 za, 204 przeciw. Przeciwko rezolucji zagłosowali deputowani PiS i Konfederacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jerzy Kopański