Znak rozpoznawczy Chrystusa

Apostolat nie jest zwykłą propagandą, lecz walką podejmowaną z piekłem, dlatego pociąga za sobą gwałtowny atak zła na dobro, nie tylko w przypadku sług Pana, lecz także w odniesieniu do zwykłych wiernych

Apostolat nie jest zwykłą propagandą, lecz walką podejmowaną z piekłem, dlatego pociąga za sobą gwałtowny atak zła na dobro, nie tylko w przypadku sług Pana, lecz także w odniesieniu do zwykłych wiernych. Dlatego Chrystus określił, jak powinniśmy się zachować w takich sytuacjach: „Kochajcie waszych nieprzyjaciół”, uważając ich za Boże stworzenia, i „czyńcie dobro tym, którzy was nienawidzą”. Mistrzem w praktykowaniu tego typu miłości był ksiądz Dolindo. Zawsze starał się doprowadzić do przebaczenia tych, którzy czuli się obrażeni, i nakłaniał ich do pokonania urazy, która zazwyczaj dodawała zło do zła, wzmacniając jego negatywne skutki. Pewnego razu jakiś młodzieniec pobiegł do ks. Dolindo, by się poskarżyć na obraźliwy list otrzymany od jednego kapłana. Zakończył: „Należy mu się taka odpowiedź, by mu weszła w pięty”. Ksiądz odparł na to: „Masz rację. Pozwól, że poradzę ci, co masz zrobić. Idź do tego kapłana, uklęknij przed nim i poproś go o przebaczenie”. „Ależ przecież to ja zostałem obrażony. Dlaczego miałbym się przed nim upokarzać?” Ks. Dolindo wyjaśnił spokojnie: „Także ja wiele lat temu doznałem krzywd i znalazł się ktoś, kto obciążył mnie potwornymi zarzutami. Niemniej, gdy zobaczyłem któregoś z moich oszczerców, choćby i po przeciwnej stronie ulicy, przechodziłem, by go pozdrowić, i odczuwałem wielką miłość do tego, kto mi dostarczył nieuzasadnionego bólu”. „Rozumiem” – odpowiedział tamten słabym głosem i poszedł zrobić to, co mu nakazał ks. Dolindo. Ów kapłan, który obraził chłopaka, wzruszył się i wszystko zakończyło się szczerym uściskiem. Przyjaźń, która właśnie miała się bezpowrotnie skończyć, została ocalona.

Nieraz wobec tych, którzy wyrządzają nam krzywdę, nie wystarcza postawa przemilczenia bądź braku reakcji. Odpowiedź musi być podyktowana miłością, a więc czynna. Miłowanie nieprzyjaciół nie oznacza nieodczuwania odrazy względem doznanego zła, zwłaszcza gdy to zło naruszyło lub zbrukało istotne dobro. Oznacza uczynienie czegoś dobrego względem tych, którzy nas nienawidzą, wzywając nad nimi Bożego miłosierdzia, by odmieniło ich serce i wolę. Zamiary wroga można sparaliżować miłością, a gdzie miłość nie sięgnie – modlitwą. Gdyby przebaczenie i miłość do nieprzyjaciół były czymś wbrew naturze, Kościół nie byłby pełen świętych, którzy go rozsławili tymi właśnie cnotami. W Kościele nie oznacza to czegoś wyjątkowego, lecz normę, bo wszyscy w jakimś stopniu przechodzą przez potyczki z ludźmi złymi i nie da się wejść do nieba bez uprzedniego przebaczenia.

Motywacją miłości bliźniego może być jedynie Bóg i Jego miłość. Każda inna motywacja jest zwodnicza i może być ukrytą formą wyrachowanego egoizmu. Jest rzeczą oczywistą, że kocha się tych, którzy nas kochają, czyni dobro naszym dobroczyńcom i daje pożyczki tym, od których spodziewamy się zwrotu. Ale, by uczcić Boga i zwyciężyć samych siebie, należy kochać wrogów jak dzieci tego samego boskiego Ojca i czynić im dobro ze względu na Jego miłość. Nie jest to oznaka słabości, lecz ogromnej przewagi i wielkości, jaką budzi w nas doznana uprzednio miłość Chrystusa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Robert Skrzypczak Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem