Telewizja Polska wyemitowała serial pt. „Drogi Wolności", jednak właściwsza byłaby dla niego tytuł „Drogi Rozwiązłości".
30.11.2018 18:02 GOSC.PL
Obraz był reklamowany jako serial historyczny ukazujący losy trzech sióstr z tzw. „dobrej rodziny" w okresie odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Atmosfera więc miała być patriotyczna, ale i feministyczna, bo bohaterkami są kobiety. Kobieca perspektywa (pojęcie ze słownika gender) bardzo ucieszyła Gazetę Wyborczą, która opublikowała z tego powodu pozytywną recenzję serialu. Jednak problem nie leży w „wojnie płci". Otóż losy trzech sióstr sprowadzają się do damsko-męskich perturbacji, w których niemalże wszystkie wątki mocno odbiegają od tradycyjnego modelu. Ojciec sióstr ma syna z inną kobietą, o którym nic nie wie nowa rodzina. Jedna z córek zakochuje się w tym synu i mają dziecko nie mając świadomości, że to kazirodczy związek. Gdy ojciec dziecka umiera, dziewczyna wchodzi w nowy związek z rzeźbiarzem, który zdradza ją niemalże na jej oczach. Druga siostra co prawda bierze ślub „jak Bóg przykazał", ale jej mąż żyje z inną kobietą, która nie wytrzymuje tej sytuacji i popełnia samobójstwo. Wreszcie trzecia żyje w związku nieformalnym z kolegą z pracy. Są jeszcze inne podobne wątki, ale starczy.
Nie jestem człowiekiem pruderyjnym i wiem, że opisane sytuację się zdarzają. Jednak z pewnością nie z takim natężeniem i to w jednej rodzinie. Trafniejszym tytułem dla serialu byłby „Drogi rozwiązłości". Zdumiewające, że właściwie trudno znaleźć w serialu choć jedną, pełną, szczęśliwą rodzinę. Kwestie różnych niemoralnych układów damsko-męskich właściwie zdominowały film, tak, że z wątków uzyskiwania wolności właściwie nic nie zostało. Nawet jeśli założymy, że chodziło o drogę do wolności kobiet, to dla autorów filmu sprowadziła się ona do nieskrępowanego żadnymi normami współżycia seksualnego.
Konserwatywny widz, który miał dość epatowania seksualnym permisywizmem w mediach wraz ze zmianą władzy liczył na trochę normalności, ale srodze się przeliczył. Miałem okazję podzielić się moimi uwagami z jednym z dyrektorów TVP i otrzymałem smutną odpowiedź. Otóż stwierdził on, że ludzie pracujący w TVP, robiący dla niej seriale, właśnie tak postrzegają świat. Bynajmniej nie postuluje, aby ich wyrzucić, ale niech kierownictwo TVP chociaż znajdzie dla równowagi twórców wyznających chrześcijański system wartości, który ma odzwierciedlenie w ich twórczości.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego