Pomimo wielu zastrzeżeń, 4 czerwca 1989 r. to dla mnie symboliczna data odzyskania przez Polskę wolności.
04.06.2012 13:09 GOSC.PL
Właśnie mija 23. rocznica pierwszych po II wojnie światowej częściowo wolnych wyborów w Polsce. Zwycięstwo obozu „Solidarnościowego” było miażdżące: uzyskał 99 na 100 mandatów do Senatu i 161 do Sejmu, czyli wszystkie możliwie przypadające kandydatom bezpartyjnym. Dzięki takim wynikom Polska stała się pierwszym krajem bloku wschodniego, w którym opozycja zyskała realny wpływ na władzę.
Przełomowe momenty, które zmieniają historię państw i narodów, zwykle są pewnym procesem rozłożonym w czasie. Jednak przyjmuje się jakiś konkretne wydarzenie jako symbol takiego momentu. Często wybranie tego jednego wydarzenia jest przedmiotem dyskusji i sporów, czasem gorących, bo złożoność historycznych procesów sprawia, że o taki wybór trudno. Nie inaczej jest z ustaleniem symbolicznej daty upadku komunizmu w Polsce i odzyskania wolności. Ja skłaniam się do uznania za taką dzień 4 czerwca 1989 r. Oczywiście, ktoś inny może wskazywać inną, taka dyskusja jest nawet interesująca i pożądana, skłania bowiem o refleksji o naszej przeszłości, co jest wartością samą w sobie.
Oczywiście, dzień wyborów 4 czerwca nie jest symbolem idealnym, głosowanie były tylko częściowo wolne, ale jednak jest to dzień ważny. Byłem wówczas mężem zaufania ze strony „Solidarności” w jednym z punktów wyborczych w Warszawie. Pamiętam radość z częściowego zwycięstwa - które było miażdżące - i wielkie nadzieję jakie z nim wiązałem. Wówczas jeszcze nie przewidywałem, że nie dojdzie do rozliczenia komunizmu, a partyjni działacze będą głównymi beneficjentami upadku komunizmu w sferze ekonomicznej. Nie spodziewałem się, że komunistyczni zbrodniarze pozostaną bezkarni i nie poniosą żadnej, nawet symbolicznej odpowiedzialności za swoje czynu. Nie spodziewałem się, że osoby, które zleciły zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki 32 lata po morderstwie nie zostaną ustaleni, a część opozycji uzna osoby podejrzane o to za „ludzi honoru”. Jednak to wszystko stało się potem. 4 czerwca przeżywałem radość z wygranej, która rozbudzała wielkie nadzieję. Rzadko w życiu człowieka zdarzenie polityczne wyzwala taki stan. Dlatego dla mnie dniem odzyskania wolności po okresie PRL jest 4 czerwca.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego