Asyria nie może nas zbawić. (Oz 14, 4)
W różnych przestrzeniach człowiek szuka sposobu na to, jak być szczęśliwym, większość z nich bywa chybiona, ale o tym przekonujemy się dopiero wtedy, gdy nic już nie może dać nam pewności. „Asyria nie może nas zbawić” to gorzkie podsumowanie niewierności. Odejścia w stronę złudzenia stabilności, które rozwiało życie. Jest w tej narracji, do której nawołuje Ozeasz jedna kluczowa fraza: „uleczę ich niewierność” mówi Pan. Dla wielu z nas nie jest zaskoczeniem, że niewierność, a wraz z nią wszystkie inne przejawy nieprawości, są chorobą zaburzającą nasz naturalny sposób funkcjonowania. Mało kto chełpi się złamanym ramieniem albo pokrzywką na twarzy. A grzechami potrafimy... Do momentu, w którym nie przyznamy, że w rzeczywistości cieszy nas coś, co jest nieprawidłowe, na uzdrowienie nie ma co liczyć. Jak mogłoby nas dotknąć, skoro złamane ramię wciąż wystawiamy na ciężar sztangi, a pokrzywkę polewamy kwasem? Grzech wymaga wewnętrznego uzdrowienia, żeby można było z nim zerwać, to zaś – przy współpracy naszych naturalnych zdolności – może się dokonać jedynie za sprawą łaski Bożej. Zerwij z nim ze świadomością, że jedynym zdroworozsądkowym leczeniem jest w tym przypadku rzucenie się w otchłań Bożego miłosierdzia!
Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»
Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».
Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».
Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.
Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Mk 12,28
Najważniejsze przykazanie jest sformułowane zwięźle, prosto, bez zbędnej filozofii. Zdarza nam się jednak zapominać, od czego się ono zaczyna: „Słuchaj, Izraelu”. To słuchanie Boga jest kluczowe, by móc Go kochać całym sercem, całym umysłem, ze wszystkich sił. Co w praktyce sprowadza się do tego, by miłować Boga całą swoją istotą, wszystkimi wymiarami swojego człowieczeństwa. Możemy się jednak zastanawiać, co ma wspólnego słuchanie z miłowaniem. Kiedy słuchamy Boga, doświadczamy Jego działania, poznajemy Go i otwieramy się na Jego dobroć i miłość. Dlatego ostatecznie intensywne słuchanie prowadzi do głębokiego miłowania. Jest przylgnięciem do Boga całym sobą.
O dzisiejszym patronie wspomina w swoim epokowym dziele zatytułowanym „Historia Franków” sam św. Grzegorz z Tours. Pisze w nim, że przyszedł na świat około roku 525 jako syn frankijskiego króla Chlotara I i nie od razu był człowiekiem świętym. To bardzo delikatne określenie, jak dla kogoś, kto miał czterech braci, z których każdy zgodnie ze zwyczajem otrzymał swoją część królestwa po śmierci ich ojca. Gdyby bez eufemizmów opisać ich wspólne relacje, to byłaby to kronika zdrad, sojuszy i skrytobójczych zamachów, za którymi stali albo oni sami, albo ich żony i pretendujący do tronu synowie. Do tego bohater naszej dzisiejszej historii miał wyjątkowo gwałtowny charakter, był z natury uparty, a z życiowego doświadczenia brutalny. I jeszcze ta słabość do suto zastawionego stołu i niewieścich uroków. Choć trzeba mu przyznać, że żon miał tylko dwie i po śmierci tej drugiej ponownie się nie ożenił. Ale nawet to biorąc pod uwagę, nie możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z typowym kandydatem na świętego. Miał jednak nasz dzisiejszy patron jedną istotną cechę, która zaważyła na jego dalszych losach. Był mądry. I nie miało to nic wspólnego z jego szczątkowym wykształceniem, tylko z umiejętnością podejmowania decyzji, które w dłuższej perspektywie przynoszą pozytywne rezultaty. To dlatego nasz władca, rządzący królestwem Burgundii od 561 do 592 roku, odszedł z tego świata naturalnie, w wieku 67 lat. A zanim odszedł to zdążył parę spraw w życiu swoim i swoich poddanych naprawić. Co do siebie, to odkrył, że jego naturalna impulsywność zupełnie mu nie służy. Zaczął więc pod wpływem osób ze swojego otoczenia praktykować chrześcijańskie cnoty, które o dziwo odmieniły jego obyczaje. Jego religijność nie zamknęła się jednak w czterech ścianach jego zamku. Stała się strategią, w duchu której zaczął zmieniać także swoje królestwo. Widząc, że chrześcijaństwo jest w stanie wprowadzić ład, tam, gdzie do tej pory był chaos walnie przyczynił się do powstania kilkunastu klasztorów, w czym pomagał mu twardy irlandzki mnich św. Kolumban. Równie znaczna jest liczba kościołów, które jako władca Burgundii wystawił. Ufundował także, istniejące po dziś dzień biskupstwo w Maurienne. Co więcej, z jego inicjatywy w tym wciąż na pół pogańskim kraju odbyło się 6 synodów, które miały za cel rozbudzić życie religijne, nawrócić resztę pogan, a wśród duchowieństwa wzmocnić karność kościelną. Miał także nasz święty władca szczodrą rękę, gdy wspierał najuboższych poddanych. Nic dziwnego, że gdy umierał 28 marca 592 roku, jego postać została otoczona kultem, który potwierdził, pisząc kronikę Franków, wspomniany już tutaj św. Grzegorz z Tours. Czy wiecie państwo, jakie imię nosił władca o którym była mowa? To św. Guntram I, król, który nauczył się panować nad samym sobą.
Zobacz cykl audycji Radia eM:
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.