Biskupi rozczarują lewicę

Od 4 do 25 października w Rzymie odbędzie się synod biskupów poświęcony rodzinie. Medialną dyskusję przed tym wydarzeniem zdominowała sprawa związków niesakramentalnych. Pojawiły się propozycje, aby osoby rozwiedzione pozostające w powtórnych związkach cywilnych mogły przystępować do Komunii św. i w określonych okolicznościach ponownie zawierać sakrament małżeństwa. Ten nurt jest silny np. wśród części biskupów niemieckich. Podchwytują go środowiska lewicowo-liberalne pod hasłami troski o osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach. Głos w debacie na ten temat zabierają nawet ludzie nie mający nic wspólnego z Kościołem, twierdząc, że w imię miłosierdzia powinien on pozwolić takim osobom przystępować do Komunii św. Tyle, że ich „troska” w najlepszym razie wynika z braku wiedzy o istocie sakramentu małżeństwa i miłosierdzia, a w większości przypadków z dążenia do narzucenia Kościołowi swojej mentalności.

Doskonale zdają sobie z tego sprawę nasi biskupi, którzy w swoim stanowisku przypominają: Małżeństwo jest nierozerwalne, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych nie są wykluczone z Kościoła, ale aby przystępować do Komunii św., trzeba trwać w łasce uświęcającej.

Spór wokół związków niesakramentalnych w rzeczywistości jest sporem o istotę Kościoła - czy zbudowany jest on na wierności Ewangelii i nauczaniu Kościoła, czy też będzie kształtowany pod naciskiem lewicy.

Chrystus wprost powiedział: „Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”. Nasi biskupi przypominają naukę Kościoła, że aby przystępować do Komunii świętej, trzeba trwać w łasce uświęcającej.

W tych sprawach nie ma miejsca na debatę. Jednocześnie trzeba pamiętać, że Kościół powinien objąć troską duszpasterską katolików żyjących w związkach niesakramentalnych, bo choć nie mogą one przyjmować Komunii św., są jego członkami.