Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia. (Rz 10,10)
Wiara przyjęta sercem… czyli czym? Franciszek poświęcił tematowi serca ostatnią encyklikę. Tematowi, który – wbrew pozorom – wcale nie jest oczywisty. Wystarczy przeprowadzić prosty eksperyment: pomyśl teraz o własnym sercu. Jakie skojarzenie nasuwa się jako pierwsze? Być może właśnie to związane z czułostkowością, romantyzmem, siedzibą uczuć… Papież przypomina, że serce to jednoczące centrum, wyraz całości osoby. Z jego tekstu wynotowałem jeszcze i to zdanie: „Serce jest miejscem szczerości, w którym nie można oszukiwać ani udawać”. Naga prawda o mnie i o świecie, jaki znam. Prawdopodobnie to miejsce nacechowane bezbronnością. A jeśli odkryte, to i wrażliwe, narażone na zranienie, ale zarazem stwarzające warunki na dobry wzrost. „Jakby serce przypinało człowiekowi skrzydła” – mógłbym w kółko powtarzać pięć słów księdza Tischnera. To one prowadzą mnie do wniosku, że sercem przyjęta wiara daje gwarancję bezpiecznego lotu. Kierunek lotu – drugi człowiek.