Do PE bez zmian

Zawetowanie przez prezydenta nowej ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego oznacza, że szanse mniejszych ugrupowań nie zostaną ograniczone, jednak odbiera też możliwość wzmocnienia pozycji prawicy w PE.

Wetując nowe prawo prezydent Duda tłumaczył, że łamie ono zasadę proporcjonalności. Nowy kodeks wyborów do PE wprowadzał mechanizm, który doprowadziłby do bardzo dużego wzrostu progu wyborczego, nawet powyżej 16 procent. W praktyce oznaczałoby to, że szanse na zwycięstwo miałyby największe grupowania, czyli PiS oraz PO. Argumentem przeciwko takim zmianom jest fakt, że w demokratycznym państwie jak najwięcej podmiotów powinno mieć równe szanse wyboru, bierne prawo wyborcze nie może nikogo dyskryminować. Takie stanowisko wobec projektu wyraził także rzecznik Episkopatu Polski. Padały też argumenty, że zmiana ordynacji mogłaby się spotkać z krytyką instytucji europejskich, z którymi i tak jesteśmy w konflikcie. Sprawa wydaje się więc oczywista, Andrzej Duda zdecydował, że nie będzie zmian.

Rodzi się jednak pytanie, po co PiS zaproponował rozwiązanie, które wywołało kolejne kontrowersje, po co ryzykował? Odpowiedz, że chciał zapewnić sobie większą reprezentację w PE jest oczywista. Jednak w tle był jeszcze inny cel. Otóż PiS dawał sygnały, że w nowym PE może przystąpić do grupy politycznej - Europejskiej Partii Ludowej (EPP), która obecnie jest największą frakcją w PE. Plan mógł być taki, aby spróbować wpływać na stanowisko tego ugrupowania, aby nie było krytyczne wobec reform w Polsce. Wpływ ten mógł być realny. Obecnie w EPP jest ponad 200 posłów. Polska będzie miała 52 mandaty. Oczywiście nie wszystkie zdobyłby PiS, zapewne część, ale mniejszą, PO. Do tego w EPP są też posłowie węgierskiego Fideszu, który popiera Polskę, a także kilka innych partii o profilu prawicowym, które wobec tego, co się dzieje obecnie w naszym kraju, nie są tak krytyczne jak instytucje unijne. Ten plan nie wypalił, zwyciężył argument, aby w wyborach do PE zachowana została proporcjonalność, nie odbierając szans mniejszym partiom.

Nie zmienia to faktu, że wszystkie strony polityczne w Polsce dostrzegają potrzebę zmian obecnej ordynacji, która jest bardzo skomplikowana i nieprzejrzysta.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego