Gorsze dzieci?

Wprowadzenie bonu wychowawczego przez gminę Nysa to świetna wiadomość, jednak zasady przyznawania bonu budzą pewne wątpliwości.

W listopadzie radni gminy Nysa przegłosowali wprowadzenie na jej terenie od stycznia przyszłego roku tzw. bonu wychowawczego. Ma on wynosić 500 zł miesięcznie na drugie i każde kolejne dziecko od rozpoczęcia 13 miesiąca życia do ukończenia sześciu lat. Brawo dla radnych Nysy. Wprowadzili bowiem kolejne rozwiązanie wspierające dzietność. Oczywiście malkontenci będą krytykować, że 500 zł to niewiele, ale dla ludzi żyjących na granicy ubóstwa jest to bardzo wiele. Są jednak pewne wątpliwości co do kryteriów przyznawania bonu. Nie dostanie go osoba samotnie wychowująca dziecko czy żyjąca w związku nieformalnym. Takie kryteria uzyskania bonu skrytykował rzecznik praw obywatelskich, twierdząc, że to narusza równość wobec prawa. Odpowiadając mu burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz tłumaczy, że gmina ma prawo określić grupę, którą chce wesprzeć, a radnym Nysy zależy, aby pomoc dostawały małżeństwa. Burmistrza wpiera Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris, słusznie zwracając uwagę, że art. 18. Konstytucji wprost mówi o szczególnej ochronie małżeństwa przez państwo. Według Instytutu droga do zawarcia małżeństwa jest dostępna dla wszystkich, więc spełnienie tego warunku zależy od wolnej decyzji danej osoby.

Wszystko więc jest jasne – małżeństwa są wspierane, a nawet nagradzane. Cel polityki społecznej, jakim jest wprowadzanie rozwiązań wzmacniających instytucję małżeństwa też jest realizowany. A dla mnie coś jednak jest nie tak. Nie chodzi o dzieci wychowywane przez pary nieformalne, rzeczywiście perspektywa otrzymania takiego bonu może doprowadzić do sformalizowania ich relacji przez zawarcie małżeństwa, co z pewnością jest dobre dla dziecka. Zastanawiam się jednak dlaczego dziecko, które wychowuje jeden z rodziców nie zasługuje na pomoc. Wbrew twierdzeniom Ordo Iuris bardzo często przyczyną samotnego wychowywania dziecka nie jest wybór rodzica, lecz porzucenie czy oszukanie przez drugą stronę. A jeśli nawet rodzic zachował się nieodpowiedzialnie, niemoralnie, popełnił błąd, czy ma przez to być karane jego dziecko? W regulaminie przyznawania bonu nie ma też nic o osobach samotnie wychowujących dzieci z powodu śmierci małżonka.

Na marginesie art. 18. Konstytucji, na który powołuje się Ordo Iuris, mówi też o ochronie przez państwo macierzyństwa i rodzicielstwa. Z perspektywy idei promowania małżeństwa niby wszystko jest w porządku. Prawnie zapewne też. Jednak z perspektywy dziecka, które nie ma rodzica, bo zmarło, albo porzucił je ojciec lub matka, sprawa nie jest już taka oczywista. Może zastanowić się jak wspierać małżeństwa, nie pomijając przy tym dzieci, które nie mają szczęścia mieć obojga rodziców, które mimo krótkiego życia już dotknęło nieszczęście. Czy są przez to gorsze?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego