Strach przed PiS odbiera rozum. Komitet Obrony Demokracji ma zamiar bronić Polskę przed demokratycznie wybraną władzą, która nie złamała prawa.
23.11.2015 14:10 GOSC.PL
Establishment III RP poczuł się zagrożony, a jak wiadomo strach często prowadzi do zachowań nieracjonalnych, żeby nie powiedzieć głupich. Taka przypadłość z pewnością dotknęła inicjatorów Komitetu Obrony Demokracji. Nazwa ma nawiązywać do Komitetu Obrony Robotników, a symbolem KOD ma być opornik - w stanie wojennym znak oporu przeciw komunistycznej władzy. Nawiązanie do tego symbolu jest próbą zawłaszczenia znaku, który dla wielu, niezależnie od dzisiejszych poglądów politycznych, jest szczególną wartością. Dlatego użycie go przez obrońców III RP jest skandaliczne. Być może chodzi o prowokację, jeśli tak, to wyszła żenada. Żenujące są też argumenty, które mają być dowodem na lekceważenie przez PiS prawa i demokratycznych obyczajów. Należą do nich: pozbawienie funkcji wicemarszałka PSL, likwidacja kadencyjności szefa komisji służb specjalnych czy uchwalenie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Przyznaję, że również mam zastrzeżenia do sposobu przeprowadzenia tych spraw, ale chodzi raczej o styl. Do złamania zasad demokracji i prawa jeszcze daleko. PiS po prostu korzysta z demokratycznych zasad, np. w przypadku Trybunału Konstytucyjnego przywraca demokratyczne zasady złamane przez PO. Ale to wystarczy "arbitrom demokracji” do wzniecenia histerii, z "Gazetą Wyborczą" na czele, która na pierwszej stronie promuje tego typy inicjatywy i stwarza atmosferę strachu przed PiS.
Jeśli rzeczywiście są takimi obrońcami demokracji, to dlaczego siedzieli cicho, gdy jej zasady nadużywała Platforma. - Zmiana ustawy o TK, aby wprowadzić swoich sędziów; nocne głosowanie w sprawie tzw. ustawy górniczej bez wcześniejszych prac w komisjach; nocne głosowanie w sprawie zmiany konstytucji ws. lasów państwowych; wchłonięcie władzy ustawodawczej przez wykonawczą - posłowie wykonywali polecenia rządu; trzymanie latami w sejmowej "zamrażarce” projektów ustaw zgłoszonych przez opozycję; z zasady odrzucanie wszelkich inicjatyw opozycji; pogarda dla inicjatyw obywatelskich - odrzucanie ich projektów w pierwszym czytaniu; ograniczanie wolności słowa np. przez skazanie blogera krytykującego prezydenta Komorowskiego; ograniczenia wolności zgromadzeń poprzez zmianę przez prezydenta Komorowskiego ustawy o zgromadzeniach (za sprzeczne z ustawą zasadniczą uznał je Trybunał Konstytucyjny), wreszcie łamanie sumień posłów przez Donalda Tuska, który narzucał dyscyplinę w głosowaniach dotyczących spraw światopoglądowych; nie mówiąc o spiskowaniu rządu PO z prezesem NBP, aby nie dopuścić do władzy PiS. Gdzie wówczas byli owi "obrońcy demokracji”? Siedzieli cicho. Hipokrytom, skrywającym swoje poglądy polityczne pod płaszczykiem troski o demokrację jakoś nadużywanie jej przez PO nie przeszkadzało. Dlatego ich obecne inicjatywy to żenujący spektakl, tak grubymi nićmi szyty, że Polacy się nie nabiorą. Poziom inicjatyw salonu potwierdza diagnozę, że III RP jest w kryzysie.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego