Wątpliwości GW w sprawie in vitro?

Publicystka "Gazety Wyborczej" zaczyna mieć wątpliwości, czy z in vitro powinny mieć prawo korzystać kobiety w starszym wieku. Czy to początek opamiętania?

Patrzę na pierwszą stronę Gazety Wyborczej i przecieram oczy ze zdumienia. Wielka orędowniczka metody in vitro, a szczególnie ustawy regulującej sztuczne zapłodnienie, zaczyna dostrzegać negatywne konsekwencje sztucznego zapłodnienia. Przytacza ona przypadki kobiet, które urodziły dzieci przy pomocy in vitro będąc w wieku około lub ponad 60 lat i zaczyna mieć wątpliwości. – Może należy zakazać in vitro u kobiet po pięćdziesiątce. Większość krajów Europy stawia granice między 40. a 45. rokiem życia – pisze Ewa Siedlecka, publicysta specjalizująca się w prawie bioetycznym. Moje zdumienie jeszcze bardziej wzrasta, gdy czytam inny fragment artykułu, który wygląda jak przedruk nie tylko z konserwatywnej, ale wręcz katolickiej prasy. – Kobieta realizuje swoje prawo dążenia do szczęścia. Czy ma do tego prawo bez względu na dobro dziecka? Jak wychowanie przez matkę w wieku babci wpłynie na jego rozwój? Czy lekarz ma prawo, ewentualnie obowiązek moralny, rozważyć interes dziecka? W tym nawet jeszcze nie istniejącego jako zarodek? – zastanawia się redaktor GW. Czy po latach bezkrytycznego podejścia do sztucznego zapłodnienia i atakowania osób, które mają wobec tej metody zastrzeżenia, przyszła refleksja, że może jednak nie wszystko powinno być dozwolone?

Że jest to prawdopodobne świadczą wcześniejsze teksty red. Siedleckiej. Po przyjęciu przez Parlament i podpisaniu regulacji o in vitro pisała o niej, że jest to ustawa „dobra, chociaż niedoskonała” Dlaczego? Otóż według niej dyskryminuje osoby samotne i będące w związkach jednopłciowych (w rzeczywistości ta ustawa jest tak skonstruowana, że pozwala na obejście zasady, że z in vitro mogą korzystać tylko małżeństwa i osoby żyjące w związkach nieformalnych). Po niespełna dwóch miesiącach red. GW zaczyna mieć wątpliwości. Na razie czy nie ograniczyć wieku dostępności in vitro (w polskiej regulacji nie ma górnej granicy). Co ciekawe, powołuje się tu na prawa dziecka. Niech dalej idzie tą drogą i zastanowi się, czy wychowanie przez pary jednopłciowe służy dobru dziecka. Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do wniosku, że nie, że dziecko ma prawo do wychowania przez ojca i matkę.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego