Skąd to zdziwienie?

Rosjanie przykręcają nam kurek z gazem. A ja nawet się z tego powodu cieszę.

Dlaczego? Z kilku powodów. Po pierwsze nasze europejskie gderanie na temat Rosji może będzie nieco bardziej słyszalne. Nie, nie mam żadnych nadziei na to, że Komisja Europejska (ze swoim starym czy nowym „prezydentem” włącznie ) zrobi coś konkretnego. Mam nadzieję, że w rozmowach o Rosji nasz głos będzie nieco bardziej wiarygodny. Jest i powód drugi. Kiedy my w końcu zrozumiemy, że Rosja nie jest wiarygodnym partnerem? Niby wiemy, niby pamiętamy, ale wciąż niewiele robimy. Kiedy w końcu zrozumiemy, że jedna decyzja wrogiego mocarstwa może nas wpędzić w kłopoty gospodarcze? I dlaczego (tu cisną mi się na usta tylko niecenzuralne słowa) wciąż mamy nadzieję, że Moskwa nie przekroczy granicy, z naszego punktu widzenia nieprzekraczalnej? Zbliża się zima – przecież nie zakręcą nam gazu! Nie? A ile razy Moskwa właśnie w takim czasie zakręcała Łotwie, Litwie, Estonii, Ukrainie,.... Ile razy musi jeszcze zakręcić czy dokręcić, by w końcu zrobić WSZYSTKO by od Rosji się uniezależnić? Może to co teraz się dzieje w końcu obudzi naszych wiecznie śpiących rządzących? Trzeci powód mojej radości związany jest z czymś, co kiedyś Lech Kaczyński nazwał Energetycznym NATO, a Donald Tusk, w zmienionej formie nazwał wspólnym rynkiem energetycznym Unii. Europa Zachodnia nie chce o tym słyszeć, bo kupuje gaz znacznie taniej niż my i w oparciu o znacznie korzystniejsze kontrakty. Boi się, że utraci swoje przywileje. Może groźba zakręcenia gazu co poniektórych obudzi? A może przynajmniej da do myślenia? A może jestem naiwny.

PGNiG oświadczyło, że nie jest realizowany kontrakt jamalski i że do Polski dochodzi tylko 45 proc. gazu, który powinien być zatłaczany. To rykoszet ukraiński? Oczywiście! Co prawda ciśnienie spadło także w rurach, które przechodzą przez Białoruś (połączenia Kondratkach i Wysokoje), ale nie jest chyba tajemnicą, że część gazu kupowanego z Rosji, my z powrotem zatłaczamy na Ukrainę (która kurek ma już wcześniej zakręcony). Może więc chodzić o takie ograniczenie ilości błękitnego paliwa, by starczało go tylko nam. Do teraz mieliśmy nadwyżkę.

Polska nie jest dzisiaj aż tak podatna na energetyczny szantaż jak jeszcze kilka lat temu. Wciąż gaz ze wschodu jest dla nas bardzo istotny, ale nie jest już kwestią życia i śmierci. Magazyny gazu mamy pełne, około 30 proc. gazu mamy z własnych złóż. Poza tym istnieje kilka połączeń międzynarodowych (tzw. rewersów), dzięki którym gaz możemy kupować z zachodu. To wciąż rosyjski gaz, ale trudno mi sobie wyobrazić, że Moskwa zakręci kurek Berlinowi. A gdyby to jednak zrobiła... z powodów które wymieniłem wyżej cieszyłbym się jeszcze bardziej!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka