Pawlak guru neoliberalizmu?

Od kilku dni trwa dyskusja nad słowami Waldemara Pawlaka na temat emerytur. Gdy premier Donald Tusk na różne sposoby stara się przekonać do swojego sztandarowego projektu podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat i zapewnia, że dzięki temu nasze emerytury bardzo wzrosną, w przypadku kobiet nawet ponad 70 procent, jego koalicjant i wicepremier stwierdza beztrosko, że nie wierzy w państwowe emerytury. Oznajmia przy tym, że stara się zabezpieczyć na przyszłość poprzez oszczędności i dobre relacje z dziećmi, bo według niego „będzie to pewniejsze niż te różne państwowe chimeryczne rozwiązania”.

Wśród głosów potępienia nielojalnego koalicjanta, pochwał ze strony prawicowej opozycji, która nieustannie wskazuje, że nasze państwo jest niewydolne na różnych polach, odżyły nadzieję neoliberałów. Bo poglądy W. Pawlaka, choć nie wprost, ale wpisują się w neoliberalne idee ograniczenia roli państwa, szczególnie nie ingerowania w sferę gospodarczą i pozostawienie jej wolnemu rynkowi oraz indywidualnej aktywności obywateli. Idąc za słowami wicepremiera można wysnuć wniosek, że państwowy system emerytalny jest niewydolny, dlatego to każdy z płacących składki powinien je otrzymywać na swoje konto i decydować, w jaki sposób zabezpieczy sobie starość.

Niestety neoliberałów czeka rozczarowanie. W. Pawlak nie stanie się ich ideowym guru. Jego opinie na temat systemu emerytalnego nie mają nic wspólnego z neoliberalizmem, to po prostu element politycznej rozgrywki, której celem jest manifestacja siły i niezależności wobec premiera Tuska, a wszystko po to, aby wzmocnić swoją pozycję w PSL wobec zbliżających się wyborów prezesa tej partii.