„Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią”. Rdz 9, 13
Wiem, nie było to najważniejszym wydarzeniem tej pielgrzymki. Na co dzień jestem niezwykle sceptyczny, gdy inni w zjawiskach przyrody doszukują się na siłę cudowności i nadprzyrodzoności, ale… nie dało się tego nie zauważyć.
28 maja 2006 roku w Auschwitz i Birkenau erudyta Benedykt XVI - papież z Niemiec zamilkł. Wybrał milczenie, bo stanął w miejscu, w którym słowa pozostają bezradne. „Komentowałem tę wizytę dla Telewizji Polskiej i poruszyło mnie to, że papież nie żonglował stwierdzeniami: «Bóg tu był, nie było». Pokornie pytał, zmagał się z psalmem” – wspominał prof. Jan Grosfeld.
Gdy zadawał najtrudniejsze pytanie świata, o obecność Boga w tej dolinie śmierci i dramatycznie wołał: „Przebudź się, nie zapominaj o człowieku, którego stworzyłeś” na niebie… pojawiła się tęcza. Iluż komentatorów przywoływało wówczas słowa: „Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią”.
Kontrast. Potop unicestwienia, holocaustu, zniszczenia, „ostatecznego rozwiązania”, dramatyczne pytanie: „Gdzie jesteś” i łuk na niebie. Bardzo symboliczne.