Nie uskarżajcie się, bracia, jeden na drugiego… (Jk 5,9)
Bardzo to intrygujące ostrzeżenie… nie skarż, bo się na ciebie poskarżą. Inaczej: podpadniesz pod sąd. Trochę jak „nie sądź, abyś nie był sądzony”. Tym bardziej, że „Sędzia stoi pod drzwiami”. Chirurgiczna precyzja, z jaką święty Jakub posługuje się słowem budzi w tym kontekście jeszcze większy respekt. To zapewne celowe, ta gra warta jest świeczki, chodzi o rzeczy najważniejsze. O życie i śmierć. O sprawiedliwość i miłosierdzie. W obliczu tego, co najważniejsze warto mówić właśnie tak: lakonicznie, konkretnie, bez ściemniania, bez przysięgania, cyzelowanych argumentów, półprawd i alegorii. „Tak” i „nie”. Nic więcej. O ileż łatwiej żyłoby się nam w naszych wspólnotach, również rodzinnych, gdybyśmy mówili o wiele mniej. I nie uskarżali się na siebie nawzajem. Gdybyśmy po prostu żyli. I przeżywali swój czas na tej ziemi ze świadomością, że za jego drzwiami stoi Bóg. Sędzia pełen litości i miłosierdzia.