Mieszkanie moje będzie pośród nich, i Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. (Ez 37, 27)
Niezmierzony Bóg skraca dystans do człowieka. Składa obietnice, szanuje ludzką miarę, zapewnia stałą obecność: „Mieszkanie moje pośród nich” (Ez 37, 27). Pan deklaruje stały meldunek wśród „swojego ludu”, lecz nie wkracza siłą w codzienność. Zaprasza do udziału w Jego życiu. W jakimś stopniu ukrywa się. Bo czy człowiek mógłby objąć Bożą nieskończoność? Nie zrywa jednak przymierza. Dał słowo i daje Słowo, które zamieszkało (i mieszka) wśród nas (por. J 1,14). A z gleby słów wyrasta nadzieja, którą Jezus wyraził w siedmiu słowach: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2).
„Wszystkie słowa Chrystusa w Ewangelii mają dźwięk stali – pisał Hans Urs von Balthasar – Na tej stali ludzkość będzie łamać sobie zęby aż do skończenia świata. Jednak pod ich twardą powłoką kryje się niekończona głębia słodyczy”.
Wielu spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił.
Arcykapłani więc i faryzeusze zwołali Sanhedryn i rzekli: «Cóż zrobimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, a przyjdą Rzymianie i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród». Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: «Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod rozwagę, że lepiej jest dla was, aby jeden człowiek umarł za lud, niżby miał zginąć cały naród».
Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus ma umrzeć za naród, i nie tylko za naród, ale także po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić.
Odtąd Jezus już nie występował otwarcie wśród Żydów, tylko odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasta zwanego Efraim, i tam przebywał ze swymi uczniami.
A była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: «Jak wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto?»
Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, by można było Go pojmać.
Zniszczą nasze miejsce święte. J 11,48
Przestrzeń staje się święta dzięki obecności Boga, który ją wypełnia. On pozostaje wobec niej wolny, w żaden sposób nie jest przez nią determinowany. Tym samym nigdy przestrzeń Jego przebywania nie jest własnością człowieka ani nikt z ludzi nie posiada mocy, by usunąć Jego obecność. Najwyższy kapłan nie broni Boga – broni swojej koncepcji Bożego przebywania i swojego rozpoznania Bożych rozwiązań.
Zapomniał, że stoi przed Panem całego świata i nie pomyślał, że warto zweryfikować u źródła swoje opinie. Pomysł poświęcenia człowieka za naród – nie siebie, lecz innego – również nie ma nic wspólnego z myśleniem Boga, Dawcy i Pana życia. Wpuszczone tu zło poniesie jednak totalną klęskę w zmartwychwstaniu Jezusa. Warto o tym pamiętać!
Ewangelia z komentarzem.Kim jest św. Juliusz I, papież? To postać, której nie da się zrozumieć bez cesarza Konstantyna I Wielkiego, choć ten niezwykły władca umiera 3 miesiące po wyborze Juliusza na tron św. Piotra. Nie ma już więc legendarnego cesarza, ale jest dorobek, który po sobie zostawia: uczniowie Chrystusa nie są prześladowani, niedziela to dzień wolny pracy, relikwie Krzyża Pańskiego są odnalezione, pierwsze chrześcijańskie świątynie ufundowane, a doktryna wiary ujęta w credo sformułowanym na pierwszym powszechnym Soborze w Nicei. Czyż to nie jest ziszczony cudowny sen, który śniły wcześniej pokolenia chrześcijan, a św. Juliusz I musi go tylko pielęgnować? Otóż nie, bo równocześnie z Soborem w Nicei w środowisku chrześcijan bliskim cesarskiemu dworowi w Konstantynopolu rozwija się inna interpretacja depozytu wiary, a patronują jej kapłan Ariusz i biskup cesarskiego miasta, patriarcha Euzebiusz. Ta koncepcja zyska poklask pod nazwą arianizmu i podzieli szybko Kościół na wschodni i zachodni. I to z tego właśnie – z upartej walki o przywrócenie jedności Kościoła i zwalczania herezji arian – znany jest aż do dziś św. Juliusz I, papież. I jest to ze wszech miar walka o to, by nie zaprzepaścić wielkiego marzenia, jakie na jego oczach się ziściło – powszechnego i wolnego po wiekach Chrystusowego Kościoła. Kościoła, któremu tak wtedy jak i dzisiaj niezmiennie zagrażają wybujałe ambicje jego członków.
Zobacz cykl audycji Radia eM:
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.