Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej.
Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej. Nie będzie sądził z pozorów ani wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi.
Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą pospołu i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą z sobą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na gnieździe kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani działać na zgubę po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze.
Owego dnia to się stanie: Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów. Do niego ludy przyjdą po radę, i sławne będzie miejsce jego spoczynku.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Około 705 roku przed Chr. zasiadł on na tronie po nagłej śmierci swego ojca Sargona II, który podbił część Ziemi Świętej, Królestwo Północne, i uprowadził ludność w niewolę. Nowy władca starał się kontynuować zaborczą politykę swego poprzednika. W 701 roku przed Chr. stanął pod murami Jerozolimy. Wówczas stało się coś wyjątkowego. Biblia, a konkretnie Druga Księga Królewska, ale obok niej także pisma starożytnych historyków donoszą, że w asyryjskim obozie doszło do pełnej tajemnicy i grozy śmierci najeźdźców. W wyniku tego Sennacheryb zarządził odwrót. Jerozolima została ocalona.
I to te okoliczności, zdaniem wielu biblistów, są historycznym tłem dzisiejszego pierwszego czytania.
Kraj jest zniszczony z powodu asyryjskiego najazdu, ale przecież uratował swą niepodległość. Bazując na tym historycznym kontekście, stary Izajasz widzi dalej i więcej. Tworzy poemat, który – zdaniem biblisty ks. prof. Tadeusza Brzegowego – zapowiada pojawienie się władcy z królewskiej rodziny Dawida (Dawid był synem Jessego), wyposażonego we wszelkie duchowe władze i zdolności, by zaprowadzić idealne królestwo, w którym ubodzy i uciśnieni będą się cieszyć takimi samymi darami jak ludzie znakomici i potężni. Jest to wielki poemat mesjański, wracający do wcześniejszych orędzi Izajasza, gdy ten prorok wieszczył: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele… Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”.
Czyż tego nie rozumiał św. Jan Chrzciciel, ostatni prorok Starego Testamentu, o którym mówi dzisiejszy fragment Ewangelii? •
Rz 15, 4-9
Bracia:
To, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało także dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję. A Bóg, który daje cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie i zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga. Albowiem Chrystus – powiadam – stał się sługą obrzezanych dla ukazania wierności Boga i potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom oraz po to, żeby poganie za okazane sobie miłosierdzie uwielbili Boga, jak napisano: «Dlatego oddawać Ci będę cześć między poganami i śpiewać imieniu Twojemu».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. Z Pism, czyli ze słowa Bożego. Cierpliwość, czyli greckie hypomone można oddać także jako wytrzymanie, cierpliwe znoszenie, moc. Chodzi o przetrwanie próby, o niepoddawanie się w obliczu przeciwności. Zaś pociecha to w oryginale paraklesis. Słusznie kojarzymy je ze słowem Paraklet oznaczającym Ducha Świętego. Paraklesis oznacza także napomnienie, zachętę. Nadzieja chrześcijańska karmi się słowem Bożej pociechy i dlatego daje wytrwałość do pokonania trudnych momentów. To, co niegdyś zostało napisane, jest adresowane także do nas dziś. Dlaczego więc zamiast słowem niosącym nadzieję karmimy się tak często papką serwowaną przez medialnych proroków niecierpliwości i zdołowania? Słowo Boże zamknięte w Biblii pokornie czeka na naszą uwagę, na chwilę modlitwy, ciszy. Nadzieja rodzi się w skupieniu na tym, co wieczne, trwałe, stałe.
2. Święty Paweł modli się o jedność uczniów Jezusa, a potem pada piękne zdanie: „Przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga”. Przyjąć drugiego, przygarnąć oznacza zgodzić się na jego odmienność, wyjątkowość. Wiele rzeczy w naszych bliźnich doprowadza nas do irytacji. Nie rozumiemy często ich zachowań, emocji, wyborów. A jednak mamy ich przyjąć. Kościół jest wspólnotą przyjętych, przytulonych przez Chrystusa. A ponieważ Jego nie widzimy, tym bardziej potrzebujemy siebie nawzajem, aby to przygarnięcie nie było abstrakcją, ale przybierało wyraz chrześcijańskiego braterstwa w konkretnej wspólnocie.
3. Jezus przyszedł nie tylko do obrzezanych, czyli do Żydów. Jego miłość przygarnęła cały świat. Ramiona rozpostarte na krzyżu są obrazem miłosierdzia Boga, które obejmuje wszystkich ludzi bez wyjątku. Ten uniwersalizm został dziś w Kościele nieco przesłonięty. Słyszymy, że chrześcijanie mają iść na peryferie, aby głosić Ewangelię. A zarazem temu misyjnemu wezwaniu towarzyszy ostrzeżenie przed prozelityzmem. To brzmi trochę jak przestroga, by nikogo nie nawracać, ale głosić ogólnoludzkie „oświeceniowe” braterstwo ludzi różnych religii i kultur. Paweł cytuje kilka fragmentów ze Starego Testamentu, które jasno wskazują, że poganie (nie-Żydzi) mają chwalić nie jakiegokolwiek boga, ale Tego, który swoje imię objawił Izraelowi. Ten Bóg zamieszkał wśród nas w Jezusie Chrystusie. Celem Kościoła nie jest budowanie braterstwa opartego na humanizmie, na naturze ludzkiej, ale braterstwa opartego na historycznym fakcie: człowiek został przygarnięty przez Boga w Jezusie. Chrześcijanie nie tworzą oczywiście zamkniętego kółka, ale ich posługa wobec świata polega na głoszeniu nadziei bazującej na Chrystusie i budowaniu wspólnoty Jego uczniów. Czynić to mają przez misję, przez miłość i cierpienie. Inaczej staną się zbędni. •
W owym czasie pojawił się Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: «Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki!»
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem były szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. A gdy widział, że przychodziło do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im:
«Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca”, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostanie wycięte i wrzucone w ogień. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Czemu ten znak jest tak wymowny, iż ma moc wywołać ludzi z wygodnych domów i bezpiecznych miast i wywieść ich na pustynię? Bo prorok nawiązał kontakt z pustynią w ich sercu? Dotknął jakiejś pustki po Bogu, po miłości, po jasności, jaka zaczęła już od dawna dominować w ich głębinach? To przywoływanie człowieka na pustynię przypomina to, co Jezus powiedział do Zacheusza: „Zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zacheusz zaś jest przykładem kogoś, kto ze wszystkich sił oddaje się życiowej wspinaczce: ku karierze, ku pomnożeniu dóbr, ku nadaniu sobie znaczenia, w kierunku różnych dróg inwestowania w siebie i rozwijania swej doskonałości, byle tylko odepchnąć się od własnej rzeczywistości. Tymczasem Chrystus czeka na niego tam, gdzie on jest najbardziej prawdziwy, najbardziej nędzny i nieszczęśliwy. Zazwyczaj przyjmując kogoś w naszym domu, prowadzimy gościa do pomieszczenia wysprzątanego i odświętnego, trzymając na klucz pokój lub składzik, w którym panuje wieczny bałagan, symbol naszej niezaradności i chaosu, by czasem gościowi nie przyszło do głowy tam zajrzeć. Gdyby natomiast Chrystus miał cię odwiedzić, od razu zaprowadź Go w to miejsce, gdzie nad sobą nie panujesz, gdzie tracisz kontrolę nad własnym złem. Bo właśnie to miejsce w tobie domaga się Bożego miłosierdzia. Zaratustra powtarzał: „Pustynie się poszerzają; biada temu, kto je w sobie ukrywa”.
Ludzie dawali się Janowi zanurzyć w wodach Jordanu, „wyznając swoje grzechy”. To efekt spotkania z prorokiem. Jan jest dla ludzi zaskoczeniem, bo od powrotu z wygnania babilońskiego w 538 roku przed Chrystusem praktycznie zakończył się w Izraelu okres proroków. Rozpoznają w nim głos samego Boga. Prorok posiada zdolność uczynienia Boga słyszalnym, ponieważ sam doświadcza zstąpienia słowa Bożego w głąb jego własnej świadomości. Kiedy świat jest uśpiony i spokojny, na proroka spada grom z nieba. Mówi on zazwyczaj ludziom nie to, co pragną usłyszeć, ale to, co powinni zrobić: „Nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie”. Prorocy nie proponują nam rozmyślania na tematy ogólne. Ich słowa są gwałtownym atakiem, który torpeduje złudzenia fałszywego bezpieczeństwa, obnaża uniki, do których przywykliśmy, podważa naszą porządność i bezstronność: „Kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie godny owoc nawrócenia”. Prorokowanie jest odsłoną Boskiego spojrzenia na sytuację człowieka, jest oglądem ludzkiej egzystencji z perspektywy Boga. Stanowi zarówno sposób myślenia, jak i sposób życia. Jan Chrzciciel okrywał się sierścią wielbłąda – miał kontakt z chropowatością ludzkiego życia; i był przepasany pasem skórzanym – był gotowy na Boże działanie; karmił się szarańczą i miodem leśnym – łączył w sobie świadomość ludzkiej nędzy i Bożego pocieszenia. Proroka można zlekceważyć, ale tylko za cenę własnej rozpaczy. Jest wielkim szczęściem natknąć się w życiu na prawdziwego proroka. W słowach Jana Chrzciciela pobrzmiewała surowość, gorycz i walka, lecz zza tej bariery ogniowej wyłaniała się miłość Tego, który jest mocniejszy od Jana, a którego prorok jedynie zapowiada. •
Rycina z Biblii wydanej w 1909 r. Fotoreprodukcja Henryk Przondziono / Foto Gość