Ile centymetrów można urosnąć przez jedną noc? Przynajmniej 50. Nie wierzycie? Tak stało się ze mną. W nocy z 19 na 20 listopada urosłem z małego do dużego. Jeszcze 19 listopada byłem „Małym Gościem”, a już następnego dnia zostałem „Dużym Gościem”.
Na świecie żyje 6 miliardów ludzi. Z tych 6 miliardów ludzi 2 miliardy nigdy nie słyszały o Jezusie. Nieprawdopodobne?! Niemożliwe?! Jednak prawdziwe!!! Właśnie dlatego my, którzy znamy Chrystusa, nie możemy być spokojni.
Do tej pory jeden jedyny raz łowiłem ryby na wędkę. Było to nad jeziorem Długim na Pojezierzu Drawskim. Złapałem wtedy złotą rybkę. Nic nadzwyczajnego. Jedni łapią karasie, inni mają szczęście do szczupaków czy sandaczy , a ja do złotych rybek. Może to sprawa przynęty albo haczyka?
Czy z tej pszenicy będzie cud, zależy tylko od Was. Tym razem nie żartuję, jak było to na przykład przed miesiącem przy okazji miodu naszkolnego. Sprawa jest jak najbardziej poważna, choć na pozór może wyglądać na dziecinną zabawę – przesypywanie pszenicy z kupki na kupkę.
Osiągnąłem już ten szczęśliwy wiek, w którym nie muszę chodzić do szkoły. Mam z tego wielką radość. Kiedy widzę, jak w pierwszych dniach września maszerujecie do szkoły, aż serce mi rośnie. Piękny widok - głównie dlatego, że nie ma mnie na tym obrazku.
Dla pierwszych chrześcijan nie krzyż, ale ryba była symbolem Chrystusa. Dlatego na różnych pieczęciach, pierścieniach, urnach, czy grobowcach nie malowali oni krzyża, ale rybę. Ryba była znakiem rozpoznawczym chrześcijan.
– To niesprawiedliwe, Panie Boże, nie mam żadnych talentów. Nawet krowy nie potrafię namalować. Gdyby nie rogi, mógłby ktoś pomyśleć, że to koń. Śpiewać też nie umiem, choć robię to z upodobaniem – pożaliłem się przed Bogiem. – Rozejrzyj się, a na pewno znajdziesz – usłyszałem w odpowiedzi.
Nie bójcie się – śmierć przez utopienie mi nie grozi. W morzu, w którym pływam, nie można się utopić. Jak nazywa się to morze, o tym za chwilę. Najpierw o siostrze Bernadecie i o Filipinach. Jest taki piękny kraj złożony z około dziesięciu tysięcy wysp i wysepek rozrzuconych na wodach Oceanu Spokojnego.
Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. /Łk 18, 25/
Nadeszła pora, wszyscy do wora – więc również i ja wskoczyłem do wora. Zrobiłem to bez specjalnej chęci, ale co mus, to mus. Pociechą dla mnie jest jedynie to, że w kartoflanym worze wyglądam zupełnie nieźle.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.