Poznał więc Noe, że woda na ziemi opadła (Rdz 8, 11b).
Czytam książkę Edith Eger „Dar”. Ocalona z Holocaustu, poświęciła życie pomocy ludziom w kryzysie. Jako terapeutka niosła nadzieję setkom pacjentów. Jako autorka książek, zwłaszcza tej, w której opisała przeżycia obozowe i proces wychodzenia z traumy ku wolności – „Wybór”, dała nadzieję wielu tysiącom czytelników na całym świecie.
Wszystko straciła. Życie jej rodziców, przyjaciół i krewnych brutalnie przerwała fala nazistowskich zbrodni. Jej samej odebrano radość i smak życia. Ocalała z potopu nienawiści i bestialskiego zła, szukała nadziei w miłości, bliskich relacjach z ludźmi, w pasji pomagania. To były jej gołębice z listkami drzewa oliwnego. Przetrwała, ale musiała wybrać: zatopić się w rozpaczy albo odnaleźć wolność.
Wobec kryzysów każdy ma wybór. Mamy kruki i gołębice, które pomogą nam rozpoznać, że niebezpieczeństwo minęło. Jeśli nie poddamy się bezradności wobec zła, w końcu zobaczymy suchy ląd i światło pośród niepewności. Co wtedy zrobimy? Będziemy żyć, jakby zło nas nie dotknęło? A może utkniemy w roli jego ofiary?
Gdy potop ustąpił, Noe wybudował ołtarz i złożył ofiarę Bogu. To dzięki Niemu nie zatonął w odmętach. W Jego ręce powierzył ocaloną przyszłość. Nie wiem, czy Edith Eger była wierząca. Ale nie pozwoliła, by jej ocalone życie zostało zmarnowane. Wybrała nadzieję.