Słowa Najważniejsze

Niedziela 16 października 2022

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

16.10.2022 00:00 GN 41/2022 Otwarte

Wrogowie o wspólnej krwi

Wj 17, 8-13

Amalekici przybyli, aby walczyć z Izraelitami w Refidim.

Mojżesz powiedział wtedy do Jozuego: «Wybierz sobie mężów i wyrusz z nimi do walki z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Bożą w ręku». Jozue spełnił polecenie Mojżesza i wyruszył do walki z Amalekitami.

Mojżesz, Aaron i Chur wyszli na szczyt góry. Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy zdrętwiały Mojżeszowi ręce, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony. W ten sposób aż do zachodu słońca były ręce jego stale wzniesione wysoko. I tak pokonał Jozue Amaleka i jego lud ostrzem miecza.

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

 

Zwycięstwo Izraelitów idących przez pustynię do Ziemi Obiecanej było pierwszym zwycięstwem po cudownym przejściu przez Morze Czerwone. Oto lud, który nie miał żadnego doświadczenia wojennego, pokonał sprawnego w boju przeciwnika. Stało się to za sprawą modlitwy wstawienniczej Mojżesza i dzięki talentowi Jozuego, który stanie się następcą wodza i przewodnika Izraela i doprowadzi swych rodaków do obiecanego przez Pana Boga celu.

To uporczywe modlitewne wstawiennictwo jest istotną myślą tego biblijnego opowiadania. Warto jednak zatrzymać się na Amalekitach, nieprzyjaciołach narodu wybranego, którzy przyszli do Refidim, „aby walczyć z Izraelitami”. Amalekici byli dobrze znani Izraelitom nie tylko w czasach Mojżesza, lecz nawet ponad tysiąc lat później, gdy powstawała Księga Estery. Mardocheusz, opiekun bohaterki księgi, której akcja dzieje się w imperium perskim, jest przedstawiany jako „syn [w sensie potomek] Kisza, człowiek z pokolenia Beniamina”. A synem Kisza był Saul, pierwszy król Izraela, który panował do około 1000 roku przed Chr. Z kolei przeciwnikiem Mardocheusza był „Haman, Agagita”. A tenże Agag był królem Amalekitów, którego pokonał Saul.

Amalekici to pustynni nomadzi, którzy żyli w południowej części Kanaanu, Ziemi Obiecanej. Mieli złą sławę z powodu grabieżczych rajdów po Kanaanie i ziemiach ościennych. Ich protoplasta Amalek był jednym z sześciu synów Elifaza i wnukiem Ezawa, praojca Edomitów. Pustynna bitwa Izraelitów i Amalekitów była więc starciem dawnych pobratymców. Przecież Ezaw był synem Izaaka i wnukiem Abrahama. Z kolei bliźniaczy brat Ezawa to Jakub, protoplasta dwunastu pokoleń Izraela, który podstępem otrzymał błogosławieństwo pierworodnego syna od ojca. Tamten czyn stanął u źródła wzajemnej niechęci i wrogości, która trwała przez stulecia.

Stara historia, ale przecież jakoś powtarzająca się w wielu ludach i narodach. Warto tutaj zajrzeć choćby do początków Rusi Kijowskiej i dwóch narodów toczących obecną wojnę, której końca chcemy, tak jak Mojżesz, „ze stale wysoko wzniesionymi rękoma”. •

Przeczytaj Czytania na każdy dzień

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

16.10.2022 00:00 GN 41/2022 Otwarte

Wiem, od kogo się nauczyłem

2 Tm 3, 14 – 4, 2

 

Najmilszy:

Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie.

Wszelkie Pismo jest przez Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do wychowania w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.

Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, oraz na Jego pojawienie się i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu.

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

 

Pisał: „Całym sercem pragnę prawdy i obejmę ją, gdziekolwiek ją znajdę”. Dla niej podjął studia w Oksfordzie, następnie przyjął święcenia kapłańskie w Kościele anglikańskim. Decydujące w odkryciu prawdy okazały się jego studia historii początków Kościoła oraz lektura pism ojców Kościoła. Pisał: „Stale tkwiła przede mną myśl, że musi istnieć coś większego niż angielski Kościół państwowy i że to »coś większego« jest założonym w pierwszych wiekach katolickim i apostolskim Kościołem”. Sumienie mu wyraźnie mówiło, że jego miejsce jest w Kościele rzymskokatolickim i tylko tam może być zbawiony.

Podobną drogę poszukiwania prawdy przebyła Edyta Stein – św. Teresa Benedykta od Krzyża. W wieku 12 lat ogłosiła w swej judaistycznej rodzinie, że jest ateistką. I rozpoczęła długą życiową wyprawę ku złożom tego, co prawdziwe. Sięgała po psychologię eksperymentalną, filologię niemiecką, uzyskała doktorat i zrobiła karierę naukową w kręgu filozoficznej szkoły fenomenologii prof. Husserla. Wreszcie nadszedł moment konfrontacji ze świętą Teresą z Ávila, katolickim katechizmem i mszalikiem rzymskim. „To jest prawda!” – stwierdziła Edyta, przeczuwając, że doszła do mety. Reszta życia okazała się eksploracją odkrytych złóż prawdy – aż po zgłębienie nauki Chrystusowego krzyża oraz męczeńską śmierć w habicie karmelitańskim.

Te dwie historie wyjaśniają zachętę apostoła: „Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś”. Nasza wiara i nasze przekonania wymagają wiarygodnych źródeł. Zbyt wielu jest takich, którzy swe kruche pojęcia budują na przypadkowych internetowych kaznodziejach, wątpliwego pochodzenia cudotwórcach i anonimowych autorytetach. Stary Paweł pisał z więzienia do swych uczniów: „Choćbyście mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4,15).

Zawsze dawało mi szczególną siłę i dodatkową odwagę poczucie, że nie głoszę Ewangelii ani nie daję świadectwa o Chrystusie z własnej inicjatywy, opierając się na moich subiektywnych przemyśleniach, ale że posyła mnie Kościół. Czuję wówczas za sobą majestat apostolskiej i patrystycznej powagi, świeżość posługi Piotrowej i sukcesji apostolskiej. Cieszę się, że tylu świętych mistyków i męczenników gwarantuje wiarygodność mej katolickiej wiary i przesłania. I wiem, że w mojej katolickiej wspólnocie wiele osób swą wytrwałą modlitwą oraz ofiarowanym cierpieniem nadaje moc wezwaniu: „Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu”. •

Przeczytaj Czytania na każdy dzień

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

16.10.2022 00:00 GN 41/2022 Otwarte

Święta cierpliwość

1. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” Jest w tym retorycznym pytaniu Jezusa przejmujący do szpiku kości smutek. Poruszający jest ten niepokój wszechmogącego Boga o nas, o mnie, także o Kościół. Chodzi bowiem zarówno o wiarę w świecie, jak i o moją wiarę. Bóg może wszystko, a jednak nie chce zmuszać nas do wiary. Bóg może przekonywać, pociągać, wzywać, ale to do nas należy wybór za Nim lub przeciw Niemu. Kiedy Pan przyjdzie po mnie w chwili śmierci, czy odnajdzie w moim sercu żywą wiarę, czy zastanie mnie oczekującego?

2. W świecie trwa zacięta walka o wiarę w sercach ludzi. Zawsze tak było, ale dziś ta walka przybiera na sile. Dziś front tej odwiecznej bitwy nie przebiega tylko między Kościołem a światem. Ona trwa także w samym Kościele, dotyczy biskupów, prezbiterów i świeckich. Co jest warunkiem odnowy Kościoła? Co warunkiem jego przetrwania? Synodalność czy wiara? Owszem, nie trzeba tych spraw przeciwstawiać, ale bez wątpienia pierwsza w Kościele musi być wiara. A wiara rodzi się ze słuchania Boga, czyli z modlitwy, z uznania Jego pierwszeństwa. Bo jeśli we wspólnocie wiary Bóg nie jest pierwszy, to wszelkie ludzkie działania na rzecz jej odnowy nie mają sensu. Przykład niemieckiej Drogi Synodalnej pokazuje boleśnie, do czego prowadzi słuchanie ludzi bardziej niż Boga. Na naszych oczach powstaje Kościół zgodny z duchem czasu, który ma coraz mniej wspólnego z Kościołem Chrystusowym. Pytanie: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?” nabiera nowego dramatyzmu. Czy znajdzie wiarę w swoim Kościele?

3. Pierwsze czytanie ukazuje bitwę Izraelitów z Amalekitami. Jej wynik uzależniony jest od modlitwy Mojżesza. Zwycięstwo, o które chodzi wierzącym, zależy ostatecznie tylko od Boga. To, czy wiara przetrwa starcie z jej współczesnymi wrogami, zależy od tego, czy będziemy ludźmi modlitwy, czyli szukającymi ratunku w Nim, a nie próbującymi sami rozwiązać wszelkie trudności. Także moja wiara zależy od tego, czy będę się modlił. Takie jest fundamentalne przesłanie dzisiejszej liturgii słowa. W modlitwie nie chodzi o informowanie Boga o tym, co nas męczy. On to wie. W modlitwie chodzi o zaufanie, o uznanie Jego priorytetu, o wiarę. Przykład wdowy, która uparcie zawracała głowę sędziemu, jest wezwaniem do wytrwałości w modlitwie. Nie wolno rezygnować z wołania do Pana o ratunek, zwłaszcza wtedy, gdy nie widzimy owoców naszej modlitwy i zaczynamy wątpić w Jego dobroć. Tylko On może nam pomóc w konfrontacji ze współczesną niewiarą. Jeśli ręce Mojżesza wzniesione do modlitwy zaczynają opadać, zło rośnie w siłę i zdaje się zwyciężać. Mamy wołać do Boga dniem i nocą. Dniem, czyli wtedy, gdy jest jasno w sercu. Nocą – czyli również wtedy, gdy w świecie i w sercach panują ciemności. Cierpliwością osiągniesz wszystko.