Asyria była wówczas osłabiona, a Aram chylił się ku upadkowi. Jeroboam wykorzystał ich słabość, aby umocnić dominację, rozwinąć handel i zapewnić swemu krajowi bogactwo. To jednak nie było udziałem całej społeczności. Bogaci stali się zadufani i beztroscy, nie zważając na Boże prawo i na sprawiedliwość społeczną.
Widział to przybysz z Judy i w swym orędziu pisał o tym. Dostrzegał wyniosłość w Izraelu: „Cieszycie się z Lo-Debar i mówicie: »Czyż nie naszą siłą zdobyliśmy sobie Karnaim?«”. Obie miejscowości zostały odebrane przez Izraela Aramowi. Widział przepych domów bogaczy, gdzie pełno było wykładzin z kości słoniowej, a na wyposażeniu były najlepsze wówczas poduszki sprowadzane z Damaszku, których używano, leżąc podczas uczt. Także kobiety z bogatych domów upijały się winem, co potępia prorok. Widzi coś jeszcze w ich postępowaniu: „Uciskacie biednych, gnębicie ubogich”. Ponadto szokowała go sprzedajność sędziów: „Sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w prochu ziemi depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża; (…) ciemięzcy sprawiedliwego, biorący okup i uciskający w bramie ubogich”. I to nie jakaś zazdrość czy zawiść z powodu bogactwa, ale odejście od Bożego prawa staje się podstawą wyroku. Amos zapowiadał, co z tym zrobi Pan Bóg: „Rozwalę zarówno dom zimowy, jak i letni; zniszczeją domy z kości słoniowej i rozwalone zostaną domy z hebanu”.
Podobne tony spotykamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, które kończy pełna grozy zapowiedź: „Nic się nie martwią upadkiem domu Józefa. Dlatego teraz ich poprowadzę na czele wygnańców i zniknie krzykliwe grono hulaków”.
Słowa Amosa spełniły się już nieco ponad 20 lat po śmierci Jeroboama. Asyria odzyskała potęgę, a królestwo Izraela upadło. Ludność została uprowadzona do niewoli. •
Duch seraficzny jest żarliwą miłością Boga, wyrażającą się w postawie spokoju, opanowania i radości. Wcale jednak nie wyklucza on postawy wojowniczości, życie chrześcijanina wymaga bowiem nieustannej walki. „Idę walczyć” – mawiali mnisi, udając się na modlitwę. Cech rycerskich wymaga też zadanie głoszenia Ewangelii, zwłaszcza ludziom niewierzącym i zainfekowanym niechęcią do Kościoła. Miłość do człowieka wymaga dziś zajęcia zdecydowanego stanowiska w walce cywilizacyjnej o bezdyskusyjne wartości, jak życie nienarodzonych, rodzina i konieczność bronienia niewinnie krzywdzonych. Wiara zawsze wymagała umiejętności łączenia wyrozumiałej łagodności z gotowością na konfrontację z wrogiem; wewnętrznego pokoju z postawą waleczności. Kościół potrzebuje w tym sensie „seraficznych wojowników”, którzy – jak powiada Psalm 149 – mają chwałę Bożą na ustach, a w ręku obosieczny miecz.
Kolekcję przykładów takich „seraficznych wojowników” można by rozpocząć od św. Franciszka z Asyżu, pełnego miłości i pokory, a zarazem gotowego wezwać do nawrócenia na jedyną prawdziwą religię Chrystusową muzułmańskiego sułtana. Równie dzielne serce okazywała św. Klara, która z Najświętszym Sakramentem w dłoniach wyszła naprzeciw dzikim Saracenom zamierzającym napaść na bezbronną wspólnotę rozmodlonych sióstr. Podobnego ducha miał św. Jan Kapistran, który stanął na czele chrześcijańskiej armii, prowadząc ją przeciw muzułmańskim najeźdźcom w Belgradzie w 1456 roku, a także ojciec Anselm z Pietramelary, który sto lat później siłą swej wiary uratował papieski okręt flagowy w Lepanto. Warto też przywołać pamięć chorwackiego zakonnika Luki Ibrišimovicia, który 12 marca 1680 roku, z mieczem w jednej ręce i różańcem w drugiej, na wzgórzu Sokolovac bronił napadniętych przez wroga mieszkańców Požegi. Niezwykłą też odwagą wykazał się franciszkanin Gereon Goldmann, weteran Wehrmachtu, który w czasie srogich walk ratował jako sanitariusz rannych żołnierzy, zaopatrując wielu z nich w sakramenty. Podobnym męstwem wykazała się polska pisarka Zofia Kossak-Szczucka, która w trakcie okupacji przemycała ukrytą w bieliźnie Komunię Świętą dla torturowanych więźniów na Pawiaku. Za tę aktywność gestapo w trakcie przesłuchań wybiło jej niemal wszystkie zęby, została też zesłana do obozu w Oświęcimiu.
Wojownicy seraficzni noszą w sobie pokój, ale nie są pacyfistami. Są wojownikami bez nienawiści, poruszanymi miłością Boga i gotowymi dzięki niej na najwyższą ofiarę z samych siebie. Nie wolno nam o nich zapomnieć ani też przestać się nimi chlubić. Inaczej Kościół stanie się bezpłodny, a chrześcijaństwo zniewieściałe. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy wojowników gotowych walczyć i umierać za Chrystusa w świecie, który obojętnieje na Niego. •
Jezus powiedział do faryzeuszów:
«Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”.
Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”.
Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».
1. Pieniądze mają ciężar, który ciągnie człowieka na dno piekła. Zło nie leży w fakcie posiadania. Nauka społeczna Kościoła głosi dwie zasady: poszanowania własności prywatnej oraz powszechnego przeznaczenia dóbr. Człowiek ma prawo posiadać, ma prawo się bogacić, ale nie może zapomnieć, że „Bóg dał ziemię całemu rodzajowi ludzkiemu, aby utrzymywała wszystkich jego członków, nie wykluczając ani nie wyróżniając nikogo” (Jan Paweł II). Bogacz z przypowieści zapomniał o tej zasadzie. Pan Bóg zesłał mu Łazarza jako szansę, by obudzić jego sumienie, ale on zmarnował ten znak, tę łaskę.
2. Pod drzwiami naszych kościołów, domów zakonnych, plebanii czy na ulicach spotykamy ludzi bezdomnych, żebraków. Każdy z nich jest jak Łazarz. Ma swoje imię, swoją historię. Nieraz budzą u eleganckich przechodniów pragnienie odwrócenia głowy i przyspieszania kroku. To prawda, że danie im paru złotych nie jest najlepszą formą pomocy. Może wydadzą je na alkohol… Takie niebezpieczeństwo jest realne. Czy jednak takie obiekcje nie służą nam jako wymówka, usprawiedliwienie naszej obojętności? Czasem ktoś wzrusza ramionami: „Przecież nie pomogę wszystkim”. To prawda, ale gdyby każdy pomógł choć jednemu człowiekowi, to na świecie działoby się lepiej. Więc nawet jeśli nie daję pieniędzy, to ważne, by w ubogim zauważyć człowieka. Jego obecność może być dla mnie sygnałem z nieba.
3. Przypowieść nie jest tylko apelem o miłosierdzie. W tle jest wymiar wieczny naszego życia. Istnieje ostateczna sprawiedliwość. Kto budował sobie raj na ziemi, nie dbając o innych, ten kiedyś za to odpowie. Kto cierpiał niesprawiedliwość, ten kiedyś doświadczy wyrównania krzywdy. Karą dla bogacza jest życie takie, jakie sam wybrał, czyli w izolacji od innych na wieki. Nie dowiadujemy się, dlaczego Łazarz poszedł do nieba, w oczy rzuca się jednak jego pokora. Jego los jest ciężki. Gdy bogacz odmawia mu wsparcia, przyjmuje pomoc psów liżących jego rany. Pokora to pierwszy stopień do nieba.
4. Pointa przypowieści przynosi jeszcze jedno przesłanie. Można je ująć słowami z listu św. Pawła: „Wystarczy ci mojej łaski”. Każdy z nas dzięki słowu Bożemu i nauczaniu Kościoła ma wystarczającą ilość światła, aby odnaleźć drogę do nieba, do nawrócenia. Dzisiejszy Kościół ma coś z Łazarza. Leży jak żebrak, na którego nikt nie zwraca uwagi, przy bramie bogatego, sytego świata. Jest pokryty wrzodami zgorszeń i słabości swoich członków. Taki ubogi, poraniony Kościół wciąż psuje zabawę bogatemu światu, np. dopominając się o życie nienarodzonych i o godność małżeństwa. Być po stronie Łazarza to trudny wybór.
Rycina z Biblii wydanej w 1909 r. Reprod. Henryk Przondziono / Foto Gość