Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy – a Ty nie wysłuchujesz? Wołam do Ciebie: Na pomoc! – a Ty nie wysłuchujesz. Dlaczego ukazujesz mi niegodziwość i przyglądasz się nieszczęściu? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.
I odpowiedział Pan tymi słowami: «Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
W Biblii imię Habakuk znane jest tylko w tej księdze prorockiej oraz w orędziu Księgi Daniela, które opowiada o tym, że ów Habakuk dostarczał pożywienie bohaterowi starotestamentowego pisma, uwięzionemu w jaskini lwów. Jako prorok Habakuk działał na przełomie VII i VI wieku przed Chr. W roku 609 przed Chr. zginął bogobojny król Jozjasz, znany jako reformator. Prorok pyta: „Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy – a Ty nie wysłuchujesz? Wołam do Ciebie: Na pomoc! – a Ty nie wysłuchujesz”. Miały być reformy bogobojnego króla, a po asyryjskim zagrożeniu przyszło babilońskie. Pojawia się tutaj pytanie o Bożą opatrzność, ale nie tylko dlatego, że dzieje świata zdają się wskazywać, że Pan Bóg pozwala na panowanie ludzi złych i na dominację osób, które nie kierują się społeczną sprawiedliwością. Habakuk przenosi perspektywę swego wieszczenia ponad doczesność. Owszem, tutaj i teraz niesprawiedliwi zdają się dominować, ale to nie oni będą ostatecznymi zwycięzcami. „Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”. To zdanie jakoś zauroczyło św. Pawła, który uczynił z niego fundament swej nauki o usprawiedliwieniu, dogłębnie opisanej w Liście do Rzymian.
To trudne, bo nosimy jakoś w sercu konieczność budowania tu i teraz społecznej sprawiedliwości. A Habakuk, prorok, który działał w stolicy Królestwa Judy ponad dwa i pół tysiąca lat temu, pokazywał, że ostateczna wygrana dokona się nie w doczesności, ale dopiero potem. Pan Bóg, władca dziejów, wykorzysta do swej ostatecznej wygranej nawet wrogie Mu w doczesności władztwa, jak Asyryjczycy i Babilończycy, a potem wszystkich doczesnych dominatorów każdej ery i historycznych okresów. W tej perspektywie trzeba mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia, wiarę, która zawierzy Panu Bogu w każdej okoliczności. •
Przeczytaj Czytania na każdy dzień
Najdroższy:
Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie od nałożenia moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą!
Zdrowe zasady, które posłyszałeś ode mnie, zachowaj jako wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ten charyzmat dotyczy nie tylko pasterzy, ale i rodziców, nauczycieli, dziennikarzy, każdego dojrzałego chrześcijanina. Nasz Pan mówił: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię” (Łk 12,49). Tymczasem przypominamy kopcący ogarek, wypaloną pochodnię. Nie dajemy światła ani ciepła ludziom. Staliśmy się letni, rozpuszczeni w mierności. Może i nie dopuszczamy się rażącego zła, ale i nie czynimy dobra, do którego zostaliśmy powołani. Ponoć kiedyś kret miał bystre i czujne oczy, jednak schował się do wnętrza ziemi i natura, jak konsekwentny sędzia, orzekła: „Odbierzcie mu ten talent”. Samson stracił całą moc, w jaką Bóg go wyposażył jako wybrańca, ponieważ udzielał ludziom mnóstwa odpowiedzi, ale żadnej prawdziwej. W końcu pozwolił sobie ściąć włosy, symbol intymnej więzi łączącej go z Bogiem. Zamierzał dalej działać i uchodzić za autorytet wśród ludzi, lecz nie zauważył, że Pan go opuścił. Tak się dzieje, gdy miłość do głoszenia i bronienia prawdy w nas umiera. Wielu katolickich liderów i pasterzy już od dawna przeszło spod sztandarów Chrystusa pod proporce tego świata, powtarzając ludziom frazesy miłe dla uszu opinii publicznej. Nie oparli się na skale, toteż popłynęli wraz z piaskiem.
Często zdarza się ludziom przeinaczać znaczenie słów Ojca Świętego. Gdy papież Franciszek porównał Kościół do szpitala polowego, natychmiast znalazło się w nim wielu pseudodoktorów, którzy zamiast leczyć ludzi z prawdziwych dolegliwości, proponują im terapie przyjemne. Badają pacjenta i nie dostrzegają niczego, co zagraża jego zbawieniu. Zapomnieli, że grzech człowieka zabija, tylko łaska Chrystusa ratuje od śmierci. Biorą do ręki kartotekę osoby rozwiedzionej i żyjącej w nowym związku, zachwalając nie tylko pozostanie w nim, ale i przyjmowanie Komunii Świętej, bo przecież „Komunia nie jest nagrodą za dobre sprawowanie, ale pokarmem grzeszników”. Poddają duchowej tomografii czynnego homoseksualistę, zapewniając go, iż nie ma nic niemoralnego w tym, co robi. Zapominają, że pierwszą powinnością lekarza zatrudnionego w klinice Jezusa Chrystusa jest głoszenie ludziom przebaczenia grzechów, budzenia żalu za nie i stawianie przed koniecznością nawrócenia. Bo tylko w ten sposób można uprawiać najważniejszą dyscyplinę terapeutyczną świata, czyli prawdę w miłości. Chrystus umarł przecież za każdego grzesznika na krzyżu, by go pojednać z Bogiem i doprowadzić do życia wiecznego. Lecz co zrobić, gdy nikt już nie ma ochoty mówić o grzechu i nawróceniu, miłość Boża nie wstrząsa ludzkimi sumieniami ani nie budzi w duszach nadziei na niebo? Dzieje się tak, ponieważ złoża kerygmatu i łaski wygasają w zeświecczałym personelu szpitala polowego. •
Przeczytaj Czytania na każdy dzień
Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary».
Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna.
Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź zaraz i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?
Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. Wielu z nas, może wszyscy, odnajduje się w prośbie apostołów: „Dodaj nam wiary”. Współbrzmi ona z inną prośbą zapisaną przez Łukasza: „Panie, naucz nas się modlić”. Wiara i modlitwa ściśle się ze sobą łączą. Pokaż mi swoją modlitwę, a powiem ci, jaka jest twoja wiara. Skoro sami apostołowie przeżywali trudności, to znaczy, że trudności w wierze i modlitwie nie są czymś nadzwyczajnym. Bywa tak, że wiara i modlitwa przychodzą łatwo. Bóg zdaje się bliski, modlitwa sama się układa. Przychodzą jednak momenty bolesnej ciemności, pustki serca. I wtedy cała modlitwa zamienia się w wołanie: „Panie, dodaj wiary”. Ważne jest, aby przychodzić do Boga nawet ze swoją niewiarą, nawet ze swoim zwątpieniem, grzechem, beznadzieją. Bez względu na stan duszy mam stawać przed Tym, „przed którego oczami wszystko jest odkryte i odsłonięte” (por. Hbr 4,13).
2. Czym jest właściwie wiara, o której mówi Biblia? Jest odpowiedzią na słowo Boga, który się objawia. Jest najpierw przyjęciem prawdy, która nie pochodzi z ludzkiego rozumowania. Krytycy religii zarzucają wierzącym, że wiara jest wyrzeczeniem się rozumu. Wiara nie jest bynajmniej odrzuceniem rozumu, ale uznaniem jego granic. Wiara nie jest podeptaniem rozumu, ale jego przekroczeniem w stronę prawdy nadprzyrodzonej, wykraczającej poza ludzkie możliwości. W wierze człowiek nie tylko uznaje za prawdę słowo Boga, ale i zawierza tej prawdzie swoje życie. Pan nie chce dać nam tylko pewnej wiedzy o sobie, On chce dać nam nowe życie. Życie nadprzyrodzone, wieczne. Porównanie wiary do ziarnka gorczycy wyraża jej paradoks. Wiara wydaje się czymś niepozornym, nieistotnym wedle kryteriów tego świata. A jednak to ona uruchamia w człowieku potężną moc pochodzącą od Boga. Ziarno kryje w sobie potencjał życia wielkiego drzewa. Mówimy, że wiara czyni cuda, że góry przenosi. To nie sama wiara czyni cuda, ale Bóg przez człowieka, który Mu ufa. Człowiek może wtedy dokonać więcej, niż sądzi. Historie świętych opowiadają o cudach, które Bóg zdziałał w ich życiu dzięki ich wierze.
3. Wezwanie do pokornej służby pozornie nie łączy się z tematem wiary. Jezus wzywa do pokory, której przykład dał sam. Przede wszystkim godząc się na śmierć na krzyżu. Zrealizował plan Ojca, Jemu się zawierzył. Wykonał to, co nakazywała miłość. Wiara oznacza uznanie, że moje życie nie należy do mnie, ale do Boga. On wie lepiej, co dla mnie dobre. Wszystko w moim życiu Jemu zawdzięczam, ale też nic mi się nie należy! Bóg nie jest mi nic winien. Mamy stać się sługami, dosłownie: niewolnikami. Nie dlatego, że Bóg jest satrapą żerującym na służbie niewolników. Nie! Mam się zgodzić, że wszystko we mnie jest Jego i On ma prawo mną rozporządzać. A Jego zamiary wobec mnie to najlepsze, co może mnie spotkać.
Przeczytaj Czytania na każdy dzień