Krytykując idee korytarzy humanitarnych dla ofiar wojny w Syrii, dajemy antyświadectwo nie tylko swojej wiary, ale elementarnego człowieczeństwa.
Daleki jestem od przyłączenia się do lewicowo-liberalnego chóru krytykującego Polaków za to, że nie chcemy przyjmować imigrantów. Uważam, że mamy prawo do decydowania o tym, kogo chcemy gościć i w jakiej liczbie. Z tej perspektywy polski rząd ma rację, gdy nie chce zgodzić się na narzucanie przez Unię Europejską liczby imigrantów, których musielibyśmy przyjąć. Obawy przez zamachami terrorystycznymi, a także realna groźba (przy dużej liczbie muzułmańskich przybyszów) wyparcia naszej polskiej kultury przez cywilizację islamską są jak najbardziej uzasadnione, choć zapewne w dalszej perspektywie. Jednak kwestia imigrantów to inny problem niż pomoc uchodźcom. Nie można obydwu grup utożsamiać, choć zjawisko podszywania się imigrantów zarobkowych pod uchodźców niewątpliwie istnieje, więc należy zachować ostrożność.
Wbrew oskarżeniom Polacy pomagają uchodźcom, ale przede wszystkim na miejscu, co, jak twierdzą ludzie znający się na tym problemie, jest najlepszą formą. Pomoc jest różnorodna, od finansowej ze strony rządu, przez rzeczową ze strony Caritas, po utrzymywanie rodzin w Syrii i Libanie przez zwykłych Polaków, parafie lub instytucje w ramach programu Rodzina Rodzinie. Obliczyłem, że dzięki temu programowi zapewniamy podstawowe potrzeby egzystencjalne kilkunastu tysiącom Syryjczyków. Zachęcam lewicowo-liberalnych guru do włączenia się do tej akcji, przynajmniej zrobią coś realnego na rzecz potrzebujących.
Możliwy jest jeszcze inny sposób pomocy tym, których życie jest bezpośrednio zagrożone. Są to tzw. korytarze humanitarne, w ramach których możemy przyjąć rocznie kilkadziesiąt osób potrzebujących np. pilnej pomocy medycznej. Takie korytarze funkcjonują już w innych krajach, np. we Włoszech. Ta forma pomocy to ratowanie życia, a więc jedna z podstawowych zasad naszej wiary, a także elementarnego człowieczeństwa. Warto rozwiać obawy tych, którzy uważają, że korytarzami do Polski mogą się przedostać terroryści. Zasady wyboru są tak skonstruowane, że jest to prawie niemożliwe, łatwiej będzie ewentualnemu terroryście przyjechać do naszego kraju z innego europejskiego państwa. We Włoszech z korytarzy humanitarnych najczęściej korzystają rodziny bez ojca, osoby chore, niepełnosprawne, ludzie, którzy byli szykanowani z powodów politycznych i religijnych. Wszystkie są bardzo wnikliwie kontrolowane i sprawdzane przed przylotem. Weryfikacja trwa miesiąc. Wszystkie dokumenty, zdjęcia i odciski palców są wysłane z konsulatu generalnego ambasady włoskiej w Libanie do włoskiego MSW i dane są następnie sprawdzane przez policję w całej Europie. W razie jakichkolwiek wątpliwości można odmówić przyznania wizy. Zakwalifikowane osoby poznają włoską konstytucję i uczą się tego języka, a na miejscu są rozlokowywane w różnych częściach kraju. Jeśli ktoś uważa, że to zbyt małe środki bezpieczeństwa, niech zaproponuje inne. Nie jest jednak prawdą, że takie państwo jak Polska nie może w bezpieczny sposób przyjąć, zaopiekować się i nawet kontrolować pod kątem ewentualnego zagrożenia kilkudziesięciu osób, w większości potrzebujących opieki.
Polscy biskupi od wielu miesięcy apelują do rządu o otwarcie korytarzy humanitarnych. Co więcej, wskazują, że Kościół jest w stanie aktywnie włączyć się w opiekę nad nimi i integrację z Polakami. Rząd zajmuje tu bardzo twarde stanowisko. O ile w sprawie przyjmowania imigrantów zgadzam się z nim, o tyle w sprawie korytarzy humanitarnych uważam, że popełnia błąd, choć niewątpliwie realizacja tej idei wymagałaby wysiłku. Wielu przedstawicieli obecnej władzy deklaruje się jako katolicy. Dajcie tego świadectwo.
Bogumił Łoziński Zastępca redaktora naczelnego i kierownik działu „Polska”. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, z Prymasem Polski kard. Józefem Glempem na czele, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”.
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego