Prezydent wybrał rozwiązanie, które szanuje jego poprzednika, ale także wychodzi naprzeciw inicjatywie partii, z której się wywodzi. I tak będzie krytykowany.
20.08.2015 20:38 GOSC.PL
Andrzej Duda stał przed trudnym wyborem. Okoliczności zarządzenia referendum przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a także sposób sformułowania pytań słusznie budzą poważne wątpliwości o jego konstytucyjność i szerzej o jego sens. Oczywisty był polityczny charakter referendum, o które wnioskował prezydent Komorowski w dzień po przegranej w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Chodziło o zdobycie elektoratu Pawła Kukiza. Pomysł skrajnie polityczny, pytania zadane na tyle nieprecyzyjne, że odpowiedzi na nie można różnie interpretować, a jedno z pytań nie ma sensu, bo już zostało rozwiązane. Można powiedzieć, że decyzja prezydenta Komorowskiego była kpiną z instytucji referendum.
W odpowiedzi na inicjatywę B. Komorowskiego PiS zgłosił trzy inne pytania, przejmując inicjatywę polityczną, po czym zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy o dodanie tych pytań do referendum zarządzonego przez jego poprzednika. Gdyby Prezydent tak zrobił, naraziłby się na zarzuty o złamanie prawa i bycie prezydentem PiS. Andrzej Duda uszanował decyzję swojego poprzednika, a jednocześnie wyszedł naprzeciw inicjatywie PiS. Zapewne też będzie za tę ostatnią decyzję atakowany przez PO, ale nie można powiedzieć, że bez zastrzeżeń wykonał oczekiwania PiS.
Teraz zacznie się dyskusja, czy można przeprowadzić referendum wraz z wyborami parlamentarnymi. Szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński stwierdził, że jest to możliwe. Decyzja o tym, czy będzie referendum, należy do Senatu, w którym zdecydowaną większość ma Platforma. Jeśli się nie zgodzi, spotka się ze słusznym zarzutem, że nie szanuje woli Polaków, których sześć milionów popierało pytania zgłoszone przez PiS. Bowiem partia ta zgłosiła problemy, które były przedmiotem projektów obywatelskich, odrzuconych przez posłów PO. Z drugiej strony referendum z pytaniami PiS może pomóc tej partii w zwycięstwie w wyborach parlamentarnych. Można się też spodziewać, że inne ugrupowania zaczną postulować dołączenie nowych pytań.
Choć demokracja bezpośrednia jest wartością, jednak w naszym ustroju nie może zastąpić Parlamentu. Mam nadzieję, że nie czeka nas eskalacja referendów. Na pewno będzie to wiodący temat kampanii parlamentarnej, w której istota problemu może zostać zgubiona w walce politycznej.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego