Fakty i polityka

Nauka, technologia i polityka to dwie zupełnie różne sfery. Jedna (powinna) opierać się na faktach, druga opiera się na emocjach. Doskonale widać w przypadku energetyki.

Kilka dni temu, po opublikowaniu artykułu na temat rządowych planów budowy elektrowni atomowej, dostałem maila, którego autor zarzucał mi brak wiedzy, brach chęci rozmowy z ekspertami, aż w końcu dodał, że jedyne co potrafię to kopiować PRowskie komunikaty. Nie pierwszy taki mail i nie ostatni.

Autor listu pisał, że technologia jądrowa nie może być bezpieczna, bo zrezygnowali z niej i Niemcy i Japończycy. Elektrownie jądrowe nie mogą być tanie, bo o rezygnacji z nich myślą także Szwajcarzy. A tak w ogóle wszyscy się z niej wycofują. Uwielbiam słowo „wszyscy”, albo „większość” nie poparte jakimikolwiek statystykami czy zestawieniami.

No więc po kolei. Z faktu, że z eksploatacji atomówek wycofują się Niemcy nie wyciągam żadnych wniosków poza tymi, że politycy w Berlinie popatrzyli na słupki wyborcze i stwierdzili, że łatwiej im będzie wygrać wybory gdy DZISIAJ głośno będą sprzeciwiali się atomowi. Słowo DZISIAJ ma tutaj kluczowe znaczenie. Gdy prądu zabraknie, zawsze do atomu można przecież wrócić. W końcu już raz w Niemczech tak zrobiono. Poza tym ciemny lud nie zorientuje się, że co prawda swoje reaktory zamykamy, ale prąd kupujemy z reaktorów francuskich. Ciemny lud wierzy, że wiatraki zapewnią tanią i powszechną energię dla największej gospodarki kontynentu. A jeżeli wierzy, nie ma co wyprowadzać go z błędu.

Czy Szwajcaria wycofuje się z atomu? Być może. Nie znam żadnego oficjalnego oświadczenia w tej kwestii. Wiem natomiast, że Szwajcaria jest jednym z ważniejszych graczy przy opracowywaniu technologii do nowego typu reaktorów (IV generacja). Co z innymi krajami? Finlandia buduje nową elektrownię i właśnie rozstrzyga przetarg na konstrukcję kolejnej. Podobnie jak Węgrzy u których nowe reaktory będą budowali Rosjanie. Aha, i jeszcze Japonia. Rząd chce w ciągu najbliższych kilku miesięcy uruchomić wszystkie z 10 wyłączonych reaktorów.

Podsumowując, każdy kraj jest inny. Każdy ma inne uwarunkowania, specyfikę i potrzeby. Każdy w inny sposób chce realizować swoje wyzwania. Porównywanie 1:1 prowadzi na manowce. Z faktu, że Niemcy rezygnują z atomu wcale nie wynika, że Finowie źle robią, że w atom inwestują. Z faktu, że Finowie budują reaktory, wcale nie wynika, że Szwajcarzy też powinni to robić. Na to wszystko nakłada się jeszcze polityka, która z faktami, obiektywizmem i konsekwencją ma niewiele wspólnego. Gdy weźmie się pod uwagę specyfikę kraju, uwarunkowania gospodarcze i często zbyt doraźne cele polityczne, lepiej nie budować swojej energetyki na obraz i podobieństwo tego co dzieje się u bliższych lub dalszych sąsiadów. To zresztą nie dotyczy tylko energetyki, ale w zasadzie każdej dziedziny gospodarki.

Technologia jądrowa jest bezpieczna i może być tania. O ile spełnione zostaną odpowiednie warunki. Jednym z nich jest to, że reaktory muszą pracować na jak najwyższych obrotach. Jeżeli nie ma zbytu na energię elektryczną – reaktorów nie opłaca się budować. Jeżeli zbyt jest, ale mocno rozproszony – także wtedy warto rozważyć inne technologie produkcji prądu. Niezwykle istotna jest także konstrukcja finansowa całego przedsięwzięcia. I nie chodzi tylko o to kto elektrownie będzie budował, ale także kto i za czyje pieniądze będzie ją likwidował. Sprawa jest wielowątkowa, ale czy politycy (nad Warszawie, Berlinie, Paryżu,...) zdają sobie z tego sprawę? Oczywiście, że tak. A czy podejmując decyzje biorą pod uwagę twarde dane, opracowania i zestawienia? Czy konsultują się z ekspertami? Być może tak, ale decyzje które podejmują często są od głosu ekspertów oderwane. Tak było z Żarnowcem w 1990 roku. Tak w każdym momencie może się stać także z teraz prowadzonym programem jądrowym. Bo polityka to fakty pomnożone przez emocje. Czasami emocje do kwadratu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka