Dymisja Jarosława Gowina oznacza, że w tym rządzie nie ma już ministra, który w sposób czynny broniłby wartości konserwatywnych.
30.04.2013 11:15 GOSC.PL
Wartość ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina polegała m.in. na tym, że jako jedyny członek rządu aktywnie walczył z próbami wprowadzenia w Polsce lewicowej rewolucji obyczajowej.
Najpierw jedno zastrzeżenie. Poglądy ministra Gowina na kwestie światopoglądowe nie są całkowicie zgodne z nauczaniem Kościoła, czego on sam nie ukrywa. Na przykład, jest zwolennikiem in vitro, ale jednocześnie opowiada się przeciwko niszczeniu ludzkich zarodków. Uważa też, że obecna ustawa chroniąca życie nie powinna być zmieniona, choć dopuszcza ona aborcję np. dzieci chorych. Jednak na tle lewicy i większości swoich kolegów z PO Gowin niewątpliwie reprezentuje wartości konserwatywne. I choć dla katolików wiernych nauczaniu Kościoła są one raczej umiarkowane, to dla obyczajowych liberałów już skrajnie zachowawcze.
Jednak istota obecności Gowina w rządzie nie sprowadzała się do jego poglądów. Jej wartość polegała na tym, że czynnie ich bronił. Warto przypomnieć, że to on otwarcie wystąpił przeciwko związkom partnerskim, za co premier już wcześniej chciał go zdymisjonować. To on zdecydowanie przeciwstawiał się podpisaniu przez rząd konwencji przemocowej, gdyż zawierała ona wizję człowieka opartą ideologię gender i rozwiązania społeczne z niej wynikające. I choć rząd konwencję przyjął, ale z zastrzeżeniem, że ma być ona interpretowana zgodnie z naszą konstytucją. O tym, jak istotne jest to zastrzeżenie, świadczy fakt, że kilka krajów europejskich zaprotestowało, twierdząc, że to oznacza iż konwencja nie będzie realizowana zgodnie z jej założeniami. Protest ten pokazuje, że działania min. Gowina były skuteczne. Obecnie rząd przygotowuje się do ratyfikacji konwencji bioetycznej, a ministerstwo sprawiedliwości przygotowało zastrzeżenia, które m.in. mówią, że ludzki embrion powinien być traktowany podmiotowo, z zachowaniem jego godności, co oznacza konieczność wprowadzenia jego prawnej ochrony.
W rządzie bez Gowina są ministrowie, którzy mniej lub bardziej otwarcie deklarują się jako konserwatyści, tyle, że w praktyce nic z tego nie wynika. Następca min. Gowina Marek Biernacki również jest znany jako konserwatysta, a nawet więcej – w głosowaniach dotyczących aborcji czy związków partnerskich zajmuje stanowisko całkowicie zgodne z nauczaniem Kościoła. Problem w tym, czy ta postawa znajdzie odzwierciedlenie w jego pracy w rządzie, gdyż do tej pory nowy minister raczej unikał światopoglądowych sporów i nadzieja na to, że po objęciu funkcji ministra się w nie włączy, jest raczej niewielka. Niestety, wszystko wskazuje na to, że dymisja Gowina oznacza, że w rządzie nie będzie żadnej tamy dla wprowadzania w Polsce liberalnej rewolucji obyczajowej. Można wręcz postawić tezę, że bez Gowina i przy bierności konserwatywnych ministrów rząd Tuska nie będzie uwzględniał tradycyjnych wartości, czyli będzie rządem bez wartości.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego