Standardy Lisa

Upominanie przez Tomasza Lisa dziennikarzy, że nie zachowują zawodowych standardów, przypomina postawę kłamcy, który uczy prawdomówności.

Tomasz Lis jest symbolem łamania wszelkich standardów dziennikarskich. Na jego programie „Tomasz Lis na żywo” oraz zawartości kierowanych przez niego tygodników można uczyć studentów, na czym polega stronniczość i manipulacja. Do historii przejdą programy, w których red. Lis nie tylko otwarcie opowiada się za jedną opcją, ale wśród czterech dyskutantów, których zaprasza, trzech reprezentuje jego punkt widzenia. Przykładem skrajnej manipulacji może być materiał filmowy, wyemitowany w jego programie po Marszu Niepodległości, w którym wydarzenie mające wiele aspektów sprowadził do rozrób grupki chuliganów. Newsweek pod jego kierownictwem stał się rodzajem ideologicznego brukowca, w którym przy pomocy pogardy i nieprawdy zwalcza swoich ideologicznych oponentów - obecnie jest nim m.in. Kościół katolicki. Szczytem dziennikarskiej ohydy było zarzucenie ludziom o prawicowych poglądach, że nienawidzą dzieci poczętych na drodze in vitro, podczas gdy, będąc przeciwni tej metodzie, zawsze podkreślali, że dzieci nią poczęte zasługują na szacunek i są obdarzone taką samą godnością, jak dzieci powołane do życia w sposób naturalny. Jego tygodnik podaje też nieprawdziwe informacje, np. jakoby 60 procent księży żyje w związkach z kobietami, a 30 procent jest homoseksualistami (gdyby brać poważnie te dane, to jedynie 10 procent żyłoby w zgodzie z nauczaniem Kościoła). Tego typu przykłady można mnożyć.

Tymczasem człowiek łamiący wszelkie standardy dziennikarskie poucza innych dziennikarzy. Na kierowanym przez siebie portalu zarzuca Pawłowi Lisickiemu, Bronisławowi Wildsteinowi, Piotrowi Zarembie oraz Jackowi i Michałowi Karnowskiemu, że krytykują publicznie poglądy swojego pracodawcy, od którego biorą pieniądze. Przy okazji jego tekst pełen jest chamskich inwektyw, w rodzaju „macie jaja czy wydmuszki”. Otóż właśnie polemika z działaniami i poglądami swojego pracodawcy, który może ich w każdej chwili wyrzucić z pracy, jest przykładem niezależności dziennikarskiej i odwagi. Co do aspektu finansowego, to na sprawę można spojrzeć z drugiej strony: to nie właściciel Uważam Rze utrzymuje dziennikarzy, lecz oni, poprzez czytelników, którzy chcą ich czytać, utrzymują właściciela. To oczywiste, że gdyby wymienieni przez T. Lisa dziennikarze odeszli z tego tygodnika, szybko straciłby czytelników.

Tym razem T. Lis przekroczył granicę przyzwoitości - sam łamiąc podstawowe standardy zawodowe, ośmiela się pouczać innych, że ich nie przestrzegają. W Polsce jest wielu ludzi, którzy wykonują zawód dziennikarza, ale nie wszyscy oni zasługują na to miano.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego