Jeden z liderów partii, która zainicjowała w Polsce budowę elektrowni atomowej, namawia by z inwestycji zrezygnować. A robi to po to, by na chwilę zabłysnąć.
31.07.2012 07:32 GOSC.PL
Tym liderem jest Zbigniew Ziobro. Człowiek, który – jak mówią złośliwi – ma wszystkie wady Jarosława Kaczyńskiego, ale nie ma jego zalet. A na poważnie. Rozumiem kłopot Ziobry. Żeby wygrać wybory, ba, żeby przeżyć na politycznej scenie, trzeba się czymś wyróżniać. Trzeba być charakterystycznym. Ani Ziobro, ani ci, którzy za nim wyszli z PiSu charakterystyczni żadną miarą nie są. Przeciwnie, są silnie z PiSem identyfikowani. I nie ma się co dziwić, przecież Ziobro czy Kurski to osoby, które PiS tworzyły przez lata. To politycy, którzy byli na świeczniku, którzy z ramienia PiSu zajmowali ważne stanowiska (Ziobro), którzy PiS bardzo często reprezentowali w mediach (Kurski). Jeden z tych panów robił to z takim przekonaniem, zacięciem by nie powiedzieć zacietrzewieniem, że zyskał ksywę PiSowskiego bulteriera. Drugiego namaszczano na szefa partii, gdy Kaczyński zdecyduje się oddać stery.
Pewnego dnia panowie, oraz kilka współpracujących z nimi osób przejrzało na oczy i postanowili iść na swoje. I pojawił się kłopot. Jak zaistnieć w świadomości wyborców? Co powiedzieć, by choć na sekund kilka znaleźć się w serwisach informacyjnych? Kilka dni temu w Warszawie odbyła się Rada Polityczna Solidarnej Polski. Płomiennych przemówień było kilka. Dowiedziałem się, że PiS popiera Platformę(a Ziobro nie), że Solidarna Polska wygra najbliższe wybory (a PiS i wszyscy inni je przegrają), że tylko Solidarna Polska wie co zrobić, by ludziom żyło się lepiej. Mnie z Rady Politycznej zapadł w pamięć fragment przemówienia Zbigniewa Ziobro na temat energetyki. Apelował on do Jarosława Kaczyńskiego, by razem zablokować budowę w Polsce elektrowni jądrowej. - Bądźmy razem i postawmy na rozwój naszej polskiej energetyki. To da nam siłę, to da nam rozwój, to da nam przyszłość! - wzywał Zbigniew Ziobro.
Kiedy Ziobro zorientował się, że reaktory są złe? Gdy kilka dni temu układał swoje przemówienie, czy znacznie, znacznie wcześniej, gdy był ministrem sprawiedliwości w rządzie, który tą budowę zainicjował? Polskę od krajów Europy Zachodniej różni wiele. Cały czas dążymy do tego by nasze standardy polityczne i gospodarcze były jak najbliższe ich standardom. Czasami nam się udaje, czasami nie, w każdym razie jakoś tam próbujemy. Jest jednak coś co różni nas diametralnie.
To coś to planowanie i konsekwencja. Nasi politycy planują do najbliższych wyborów. Tyle, że tak, do niczego nie dojdziemy. Wiele inwestycji, wiele reform trzeba rozpisać na długie lata. Jeżeli każda nowa ekipa będzie chciała robić swoje od nowa, my będziemy stali w miejscu, a reszta nas wyprzedzi. Już wyprzedza. Nie mamy dobrych dróg, nasz system energetyczny leży, a po powodzi sprzed wielu lat nie zdążono nawet wykonać wszystkich zaleceń. Bo prezydent albo wójt się zmienił. Przez takie myślenie nie mamy już przemysłu stoczniowego, a coś co powinno być inwestycją kluczową, czyli port na skroplony gaz w Świnoujściu, jest dla kolejnego rządu kulą u nogi. Głównie dlatego, że budowę rozpoczął rząd poprzedni. O systemie emerytalnym i finansach publicznych nie chce mi się nawet mówić. Jak to wygląda na tzw. zachodzie? Przykładów można podawać wiele. Ale podam jeden.
Budowa gazociągu który biegnąc po dnie Bałtyku łączy bezpośrednio Rosję z Niemcami. Inwestycję zaplanowano i zaprojektowano za czasów Gerharda Schroedera z partii socjalistycznej, a gdy kanclerzem została jego polityczna przeciwniczka, Angela Merkel – zakończono. Nie liczyły się barwy partyjne. Liczył się interes kraju. Angeli Merkel , ani nikomu z prawicowych i centrowych polityków z pierwszego rzędu nie przyszło nawet do głowy by negować coś, co jest dla Niemców korzystne. Póki nie nauczymy się takiego postępowania, nie dorobimy się jako kraj niczego wielkiego. Nie wybudujemy Gdyni, nie stworzymy Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Ale Zbigniew Ziobro tego nie rozumie. Gdyby rozumiał, dzisiaj, z powodów partykularnych interesów partyjnych, nie negowałby inwestycji, która sam kiedyś popierał. Choćby dlatego, że wydano już na nią niemałe pieniądze.
Tomasz Rożek
Kierownik działu „Nauka”
Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.
Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka