19.12.2021 07:45 GN 50/2021 Otwarte
Obaj zapowiadają czasy oczekiwanego Mesjasza jako okres, gdy Pan Bóg obdaruje nas pokojem. Izajasz wieścił: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”. A Micheasz poszedł krok dalej, o Oczekiwanym pisząc: „A on będzie pokojem”, czyli jego dawcą, źródłem i pełnią.
Moreszet było niewielką miejscowością, leżącą na pograniczu ziem Filistynów. Często przechodziły tamtędy delegacje poselstw idących z Królestwa Judy do Egiptu i z Egiptu do Judy. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy byli wyczuleni na zagrożenie wojną i bardzo doceniali pokój, byli także bardziej świadomi zagrożeń. W orędziach Micheasza ważną rolę odgrywa Jerozolima. Badacze sugerują, że to w tym mieście chronił się prorok, gdy przychodziły czasy zagrożeń – a tych za czasów jego działalności nie brakowało. I to zapewne wtedy Micheasz spotykał się w stolicy z Izajaszem.
W przeciwieństwie do wielu proroków Micheasz nie opisuje swego powołania. Pisze o sobie coś, co wskazuje na świadomość misji: „Ja zaś zaprawdę pełen jestem mocy Ducha Pańskiego”. A skoro tak, to w mocy Ducha Pańskiego trzeba upatrywać kolejnego ważnego w mesjańskich zapowiedziach prorockich doprecyzowania. Izajasz mówi, że Mesjasz narodzi się z Dziewicy, a Micheasz wskazuje, gdzie będą miały miejsce te narodziny: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie wyjdzie dla mnie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności.” Będą tego pewni także arcykapłani i uczeni ludu, gdy król Herod, zalękniony wizytą Mędrców ze Wschodu, będzie ich pytał, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Wskażą wówczas na zapowiedź Micheasza. •
Powoli docierało do mej świadomości, że jeśli chcę spełniać wolę Bożą, muszę zrezygnować z własnej. Święty Paweł powiedział, że jest to nowy rodzaj kultu, który ustanowił Pan Jezus: „Ofiary ani daru nie chciałeś…, wtedy rzekłem: oto idę, aby spełnić wolę Twoją, Boże”. Tym samym Chrystus „usunął jedną ofiarę, by ustanowić inną”. Życie człowieka składa się z trywialnych wydarzeń dnia codziennego, ale zdarza się, że stajemy przed epokowymi wyborami – decyzja o zawarciu małżeństwa, podjęciu pracy czy zmianie miejsca zamieszkania. Fulton Sheen pewnego razu zdobył cenne stypendium na studia doktoranckie. Jego duchowy kierownik spojrzał mu prosto w oczy i zapytał: „– Fulton, czy ty wierzysz w Boga? – Przecież ojciec wie, że tak – odpowiedziałem. – Ale tak w praktyce, a nie z teoretycznego punktu widzenia? Tym razem nie miałem już takiej pewności, odpowiedziałem więc: – No, mam nadzieję, że wierzę. – W takim razie podrzyj to stypendium. – Ale ojcze, to stypendium daje mi możliwość studiowania na uniwersytecie przez trzy lata z pokryciem wszystkich kosztów. Jest warte jakieś dziewięć, dziesięć tysięcy dolarów. – Wiesz, że masz powołanie – odparł natychmiast. – Powinieneś iść do seminarium”. Sheen po latach stwierdził: „Podarłem tamto stypendium i wstąpiłem do seminarium. Nigdy nie żałowałem ani tamtego spotkania, ani tamtej decyzji”.
Ja też nigdy nie zapomnę twarzy narzeczonych, którzy przychodzili na moje kursy przedmałżeńskie do duszpasterstwa akademickiego. Z całych sił głosiłem im kerygmat o Chrystusowym zwycięstwie na krzyżu, po czym wzywałem tych, co żyją razem, by zrobili coś z miłości do Jezusa – odzyskali narzeczeństwo. Były łzy, a potem zapadały decyzje o wyprowadzce. Wszyscy po ślubie byli zadowoleni.
„W moim domu jada się chleb i wolę Bożą” – powtarzał ksiądz Dolindo. Pamiętał okres, gdy zapraszano go wszędzie do wygłaszania kazań i rekolekcji. Jednego razu zastał kopertę na stole. Było w niej pismo nakazujące mu milczenie. Kościół odebrał mu prawo do nauczania. Kapłan miał nadzieję, że uda się odwrócić tę decyzję dzięki rozmowie z biskupem. „Niech ksiądz słucha – wrzasnął przełożony”. Ksiądz Dolindo napisał: „Cały zacząłem drżeć z bólu i krew zmroziła mi się w żyłach, odzyskałem jednak siły, by powiedzieć: »Niech będzie Twoja wola, Boże, niech będzie błogosławione Twoje imię!«”. Całe jego życie było ofiarą złożoną na ołtarzu posłuszeństwa.
Kiedy w domu panuje Jezus, wszystko się układa. „Mąż, który mocno kocha żonę, nie ma problemu z dochowywaniem wierności, natomiast ten, który nieustannie się z nią kłóci, szuka łąk, gdzie trawa jest bardziej zielona. Wystarczy się dowiedzieć, co dla każdego z nas jest najwyższym obiektem miłości, a na pewno znajdziemy odpowiedni sposób, aby się jej poddać” – pisał ks. Dolindo. •
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. a skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.
1. Święta tuż-tuż. W ostatnią niedzielą Adwentu jesteśmy zaproszeni do przyjrzenia się Maryi. Choć właściwie każda Msza roratnia przypomina nam o Niej. Ewangelista Łukasz w scenie nawiedzenia maluje obraz spotkania. Oto dwie ciężarne kobiety. Są w stanie błogosławionym, jak pięknie mówimy. Błogosławieństwo Boże na obu tych niewiastach spoczęło w sposób absolutnie wyjątkowy i zaskakujący. Starsza pani, która poczęła syna mimo zaawansowanego wieku, gdy pewnie przestała już nawet marzyć o dziecku. Obdarowana macierzyństwem całkowicie z łaski Boga. I młoda Miriam, świeżo zaręczona nastoletnia panna, która na pewno nie spodziewała się dziecka w tym momencie, a stała się matką w sposób jeszcze bardziej cudowny i wyjątkowy. Macierzyństwo przyszło do nich jako dar, którego się nie spodziewały, ale są szczęśliwe i błogosławią siebie nawzajem. Solidarne ze sobą, wspierające się w pięknym, choć trudnym okresie życia.
2. Media bombardują nas ostatnio obrazami kobiet – młodszych i starszych, które nie błogosławią, ale bluzgają. Są solidarne w buncie. Domagają się wolności. Takiej wolności, która pozwala im pozbawić życia własne dziecko. Niezwykły to kontrast ze spotkaniem w Ain Karim. Gdyby zbuntowane kobiety zechciały zaprosić brzemienną Maryję na swoje spotkanie, gdyby zobaczyły Jej szczęście, gdyby zaufały Jej wierze, Jej modlitwie, być może ujrzałyby inaczej swój kobiecy los, swoje powołanie. Maryja niosąca pod sercem Jezusa, śpiesząca do Elżbiety, to obraz, który jest dla Kościoła wezwaniem. Kościół powinien nieść kobietom nie tylko słowo prawdy o poczętym życiu, ale także kochającą obecność i konkretną pomoc. Prawda i miłość muszą iść w parze.
3. Elżbieta wypowiada słowa wprowadzające nas w tajemnicę wcielenia: „Matka mojego Pana przychodzi do mnie”. Przychodzi także do nas. Niesie Jezusa ukrytego w swoim łonie. Nie da się przyjąć samego Jezusa, bez Jego Matki. Maryja przynależy do tej samej tajemnicy. Tak samo nie da się przyjąć Jezusa bez Kościoła. To Kościół – Matka niesie przez wieki tajemnicę Jezusa, wcielonego Boga. Jezus jest ukryty w słowie, w sakramentach, w wierze Kościoła. Święta to czas spotkania z Nim. To czas, gdy mamy się wzajemnie błogosławić jak Maryja i Elżbieta, mówić sobie rzeczy piękne, prawdziwe, dobre, płynące z wnętrza. Dobre spotkanie z ludźmi i spotkanie z Bogiem. Ten sam ruch serca kieruje tymi dwoma spotkaniami. Nie zawsze wszystko widać, nie zawsze wszystko zostaje nazwane. Czasem płyną ukradkiem łzy, czasem wzruszenie odbiera mowę, czasem przeczucie wielkiego szczęścia pozostaje tylko niespełnioną nadzieją. Ale święta to czas światła pośród ciemności. Idą święta. Idzie do nas Maryja z Jezusem, idzie Kościół. Otwórzmy serca. Uwierzmy na nowo w Boga ukrytego w człowieku. Dajmy się ogarnąć tej nadziei.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google