Słowa Najważniejsze

Niedziela 5 grudnia 2021

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

05.12.2021 00:00 GN 48/2021 Otwarte

Boże sprawy dzieją się w historii

Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i Trachonitydy, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni”. Nie można tego fragmentu oddzielać od pierwszego czytania z Księgi Barucha. Tam także nie brak odniesień do historycznych konkretów. Widać je ostrzej, gdy uświadomimy sobie, że Księga Barucha nawiązuje do okresu niewoli babilońskiej. Baruch, sekretarz proroka Jeremiasza, zapowiada powrót z niewoli. Jego opis tchnie optymizmem i nadzieją. Prorok Jeremiasz, mistrz Barucha, przepadł bez pewnych wieści na początku deportacji do Babilonu. Kolejne lata pokazywały, że w czasie babilońskiego zniewolenia to, co dawne, przeminęło. W takim kontekście w orędziu Barucha pojawia się dawna nadzieja. Sam Bóg Izraela jawi się jako Pan historii, który niesie wolność i wyzwolenie. Ta nowość przyszła, gdy pojawił się Cyrus, król Persji. Biblia nazywa go nawet „sługą Bożym”. On w roku 538 przed Chr. pozwolił Izraelitom wrócić z wygnania do ojczyzny. Ta data pokazuje, że historia zbawienia dokonuje się w konkretnym czasie i przestrzeni. To uzmysławia, że w aktualnie dziejących się wydarzeniach jest miejsce na działanie Boga w historii.

Baruch czuł, że wcześniej czy później przyjdzie czas, gdy na świecie pojawi się Oczekiwany. Widział ten czas, gdy Bóg „zniży każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypie… aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem”. A przecież narodziny Jezusa Chrystusa, w końcu Boże sprawy, działy się w znanej nam historii. •

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

05.12.2021 00:00 GN 48/2021 Otwarte

Bóg jeszcze ze mną nie skończył

Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiłem osiem małżeństw. Odpowiadały wiekiem mniej więcej rodzicom uczestników. Kandydaci podzieleni zostali na osiem grup. Za każdą z nich przejmowała odpowiedzialność jedna z par „moich” małżonków. Kurs był intensywny: najpierw ja i małżeństwa przygotowywaliśmy spotkanie, następnie już oni sami przenosili na życie młodych ludzi przyjęte i przetrawione egzystencjalnie słowo Boga. Podstawą programu była historia zbawienia: od Abrahama, przez wyjście z Egiptu, przymierze na pustyni, Dekalog, wygnanie, proroków, aż po nadejście Mesjasza i ogłoszenie królestwa Bożego w postaci Kazania na Górze, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa oraz czasy Kościoła. Wszystko wieńczyło małe wprowadzenie w modlitwę.

Podczas zimowej kolędy słyszeliśmy relacje o tym, że młodzi uczestnicy kursu swe spotkanie ze słowem Boga przeżywali z entuzjazmem: w ich domu rozmawiano potem o Hiobie, Ezawie i Jakubie, Piotrze i Judaszu albo o brzmieniu przykazania: „Nie będziesz miał bogów poza Mną”. Dotykał ich żar, który był związany z otwarciem się na mówiącego Boga i rodzinny klimat w Kościele. Natomiast moi współpracownicy małżonkowie nie tylko nie chcieli zapłaty za swój trud – w końcu poświęcali wiele wolnego czasu na pracę z młodzieżą w parafii – lecz także pragnęli kontynuować to doświadczenie w kolejnych latach. Twierdzili, że oni więcej skorzystali duchowo niż ich młodzi podopieczni. Mówili, że czas ewangelizacji pomaga im w porozumiewaniu się, odnajdowaniu przebaczenia, w dużo lepszej modlitwie. Czuli się w rękach Bożych. Podobne doświadczenie spotykałem w świeckich katechistach wędrownych Drogi Neokatechumenalnej i innych kościelnych ruchów odnowy. Ewangelizacja rzeczywiście jest życiodajna. O tym mówi św. Paweł, odnosząc się do tych, którzy mają „udział w szerzeniu Ewangelii”, iż włączani są w pewien proces duchowego wzrostu. Znam takich gorliwych głosicieli Ewangelii, którzy mają tylko jedno pragnienie: by śmierć zastała ich w butach. Nawiązują do zachęty świętego Pawła, by mieć „obute nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny” (Ef 6,15).

Życie nasze może być drogą wzrostu albo zastojem, może przypominać wytrwałą pielgrzymkę do niebieskiej ojczyzny bądź nieznośne dreptanie w miejscu kogoś, komu popsuł się życiowy kompas. W tym drugim wypadku pozostaje człowiekowi tylko walka o własne prawa i o to, by inni „się odczepili”. W pierwszym zaś nadzieja na nieustanną zmianę przeżywaną w rękach Bożych. W przypadku ujawniających się braków i defektów można zawsze powiedzieć: „Bądź cierpliwy. Bóg jeszcze ze mną nie skończył”. Kto innym niesie plon Bożej sprawiedliwości, sam też się nim napełni. •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

05.12.2021 00:00 GN 48/2021 Otwarte

Zrzuć z tronu władców

Łk 3, 1-6

Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i Trachonitydy, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni.

Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: «Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! i wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże».

 

1. Spis ówczesnych władców robi wrażenie. Chętnych do rządzenia światem nigdy nie brakuje. Pan Bóg wybiera na swój „głos” człowieka, który jest całkowitym zaprzeczeniem potęgi, władzy, majestatu. Jan Chrzciciel ewidentnie nie pasuje do tego towarzystwa. Łukasz chce poruszyć tutaj dwie sprawy. Po pierwsze, że Bóg działa w historii, Jego słowo przychodzi w konkretnym miejscu i czasie. Po drugie, władcy przemijają, a słowo Boże trwa. Jan jest zwiastunem nadejścia prawdziwego Króla wieków, wcielonego Boga. Dziś też, czy tego chcemy, czy nie, ziemscy władcy wpływają na nasze życie. Ale ich władza nie jest aż tak duża, jak oni sami sugerują. Ważniejsze jest to, czy poddajemy swoje serca pod panowanie władzy najistotniejszej. Władzy Boga, który przychodzi do nas w osobie Jezusa.

2. Jan Chrzciciel cytuje Izajasza, czyli odwołuje się do zapowiedzi prorockiej Starego Przymierza. Nie głosi nic swojego, ale sięga po słowo Boże, które kiedyś zostało już wypowiedziane i zapisane, a teraz się spełnia. Jan jest zwieńczeniem całej prorockiej tradycji Izraela, która zapowiadała definitywne wejście Boga w historię. Słowo Boże jest zawsze otwarte na spełnienie w przyszłości. Całe Stare Przymierze było jednym wielkim przygotowaniem drogi Jezusowi. W Jezusie Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami, ale pełny sens tego Słowa wciąż jest przed nami. Ono nadal jest otwarte na realizację, na wypełnienie teraz i w przyszłości. Słowo chce zamieszkać dziś w nas. Trzeba tylko wsłuchać się w prorocki głos, który to Słowo zwiastuje.

3. Aby Słowo mogło wypełnić swoją misję w mojej historii, muszę utorować mu drogę w moim życiu. I po to jest Adwent. Muszę zdetronizować moje ego, moją pychę, moje nieuporządkowane przywiązania, ślepe namiętności. Tylu tych różnych „wewnętrznych władców”, którym oddałem w niewolę swoje życie. Najgorszym z nich jest grzech. Nie muszę mu wcale podlegać, choć grzech stale sugeruje, że jest silniejszy niż ja. „Każda dolina zostanie wypełniona”. Dolina mojego smutku, przygnębienia, narzekania, braku ufności, czarnych myśli. Góra zostanie zrównana. Góra materialnego zbytku, niepotrzebnych gadżetów, ubrań, sprzętów. Góra ambicji, własnych planów, pomysłów na życie swoje i innych. Góra ekranów, smartfonów, telewizorów, laptopów, które zasłaniają rzeczywistość i przenoszą mnie w świat znieczulającej iluzji. Góra mojej niepotrzebnej wiedzy wbijającej w pychę. Góra moich lęków, uprzedzeń, zwątpień. „Drogi kręte staną się prostymi” – wiara jest prosta, a my mocno pokręceni. „Wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże” – ta obietnica czeka na spełnienie. Przyszłość należy do Boga. On idzie nam naprzeciw. Ta nadzieja niech nas mobilizuje do życia w prawdzie nie tylko w Adwencie.

Ewangelię z komentarzem znajdziesz również na naszym kanale SPOTIFY. Obserwuj, by niczego nie przegapić.

Znajdziesz nas także w Podcastach Google