Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało.
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od ojca, pełen łaski i prawdy
Początek roku przeżywamy zawsze w światłach wcielenia, Sięgamy w liturgii po raz kolejny po tekst Prologu Ewangelii św. Jana. Ewangelista łączy tajemnicę Narodzenia Pańskiego z prawdą o stworzeniu świata i człowieka.. Wpatrujemy się z wiarą w nowonarodzone dziecię Jezus poczęte w cudowny sposób w łonie Maryi. To skłania nas do refleksji o wielkości i pięknie człowieczeństwa. Narodziny każdego człowieka są początkiem jego drogi, niosą obietnicę nowego życia, nadzieję na rozwój. Oto zjawia się na tej ziemi ktoś wyjątkowy, niepowtarzalny, jedyny. Kim będzie? Czego dokona? Co przyniesie światu? Może będzie jak Mozart, który stworzy genialne dzieła muzyczne. Może będzie lekarzem, naukowcem, nauczycielem, prezydentem albo prostym urzędnikiem? Komu da radość, komucierpienie? Każdy człowiek bez względu na swoje życiowe osiągnięcia niesie w sobie obraz Boga-Miłości. Każdy człowiek to Boże ziarno, które ma wydać plon. Bez uwzględnienia Bożego źródłanie zobaczymy prawdy o nas samych. Będziemy opowiadać dyrdymały o tym, że jesteśmy jednym w wielu gatunkówmatki natury. Jak twierdzą fanatyczni ekolodzy, gatunkiem wyjątkowo paskudnym, zakałą tej ziemi. Chrystus przyszedł na świat także po to, aby ukazać prawdziwą miarę człowieczeństwa, by przypomnieć nam powołanie do wielkości, do stawania się podobnym Bogu przez nasze słowa i czyny.
„Na początku było Słowo” – pisze św. Jan. Początkiem świata i człowieka jest Bóg. „Na początku istniał stwórczy sens, i to on powołał świat do istnienia, a sens ten jest podstawą, która niesie wszechświat, podstawą, od której pochodzimy, na której stoimy, na której możemy polegać” – zauważa kard.Ratzinger. I natychmiast dodaje, że ten sens nie jest zimną matematyczną formułą, ale skoro jest Słowem, to znaczy, że jest miłością. „Jest kimś, kto potrafi sięobjawić, kto potrafi przemawiać, do kogo można się zwracać”. Bo słowo jest zawsze zwróceniem się do kogoś, jest wyjściem zsamotności na spotkanie. Bóg wyszedł nam na spotkanie. Stworzył świat jako scenę, na której rozgrywa się wielki dramat zbawienia. Jego Słowo wychodzi na spotkanie z człowiekiem. To wyjście Boga ku człowiekowi osiąga swoją pełnię we wcieleniu: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. W Osobie Jezusa przychodzi do nas stale nowy początek, przychodzi nadzieja i droga dla nas.
Zasadą życia Kościoła jest odwieczne stwórcze słowo Boga, które stało się ciałem i rozbiło namiot wśród nas. Kościół jest przedłużeniem tajemnicy wcielenia. Jeśli ma on zaświecić nowym blaskiem w świecie pełnym ciemności, musi wciąż wracać do początku, do Słowa Boga. Nasze ludzkie słowa bywają piękne i mądre, ale bywają także puste, kłamliwe i głupie. Owszem, potrzebujemy wzajemnego słuchania, ale tylko pod warunkiem, że naszeludzkie słowa pozostają w zgodzie ze Słowem, które stało się ciałem.