Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszano, że jest w domu. Zebrało się zatem tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy».
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?»
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu!»
On wstał, wziął zaraz swoje nosze i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: «Nigdy jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego».
Odpuszczone są Twoje grzechy. Mk 2,5
Z jednej strony często słyszymy o nawróconych osobach, które po dość wzburzonym, czasami przestępczym okresie swojego życia odnajdują Boga w jednej chwili, w jednym westchnieniu. Inni zaś, żyjąc dobrze – cokolwiek to znaczy – przez większość życia czekają na jakiś znak, aby dzięki temu ich wiara była pewniejsza. Dzisiaj Jezus mówi do chorego: „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy”, a we fragmencie Ewangelii św. Jana (5,14): „Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło”. Grzech nam towarzyszy, ma wpływ na nasze życie tu i teraz. Przez grzech niszczymy relację z Panem Bogiem i z innymi ludźmi. Co do oczekiwania na wylanie łaski – On sam decyduje, kiedy, gdzie i jak się to stanie. Nam pozostaje pielęgnowanie naszej wiary.