Słowa Najważniejsze

Niedziela 12 grudnia 2021

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

12.12.2021 00:00 GN 49/2021 Otwarte

Prorok z lampą w ręce

Owe drożdże to symbol zgnuśnienia na skutek lenistwa duchowego i złych nawyków. Bo Sofoniasz jest surowym prorokiem, wyczulonym i wrażliwym na ludzką biedę. To on z całą mocą zapowiada „dzień gniewu” jako dzień Bożego sądu nad Jerozolimą, nad światem i nad ludami pogańskimi. Ale w ostatniej części swego orędzia zapowiada obietnice zbawienia. I to z tej części księgi pochodzi czytany dziś fragment.

Sofoniasz dość precyzyjnie określa czas swej działalności: „Za dni Jozjasza”. Biorąc pod uwagę, że ten król rozpoczął swe panowanie w roku 640 przed Chr., mając zaledwie 8 lat, można założyć, że cierpkie słowa orędzia o Jerozolimie odnoszą się do tych, którzy sprawowali władzę w imieniu małego władcy. Bo przecież Jozjasz od roku 626 przed Chr., gdy stał się samodzielnym władcą, był wielkim reformatorem, opierającym swe rozporządzenia na odnalezionej Księdze Prawa. A nie były to łatwe czasy. Królestwo Judy żyło w ciągłym zagrożeniu ze strony Asyrii, która kilkakrotnie wędrowała ze swymi armiami przez Judę na wojenne wyprawy przeciwko Egiptowi. Kontrolowała także Jerozolimę. Król Manasses, poprzednik Amona i Jozjasza, zaniósł dary oraz płacił trybut asyryjskiemu władcy Assurbanipalowi, by utrzymać się na tronie. Wobec takiego zagrożenia i społecznej niesprawiedliwości Sofoniasz jest surowy, gotów „z pochodniami” wyszukać i wyplenić każde zło. Ale jest też wieszczem nadziei. Jej źródłem nie jest jednak jakaś polityczna czy militarna siła. Sofoniasz wskazuje je bardzo konkretnie: „Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości”. Od tamtej pory minęło wiele wieków, ale źródło nadziei się nie zmieniło. •

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

12.12.2021 00:00 GN 49/2021 Otwarte

Radość i łagodność

Jej oczy były pogodne i uśmiechnięte, jej słowa ogrzewały, choć trudno było wyłapać ich znaczenie. Tą radością obdzielała wszystkich. Pomyślałem, że należałoby do pani Marii przyprowadzać tabuny młodych malkontentów i złośników, by zarazili się jej radością. Wielu jest dzisiaj ekspertów od kpiny i szyderstwa, wielu odbiorców tandetnych kabaretów, lecz niewielu takich, którzy potrafią się cieszyć jak pani Maria.

Moda na narzekanie, biadolenie i czarnowidztwo przenika także nasze katolickie teksty i rozmowy. Większość diagnoz, prognoz, sprawozdań, raportów o Kościele i stanie ducha chrześcijańskiego nie nastraja optymizmem. Agencja Fides podała w październiku, że na świecie w ciągu ostatniego roku przybyło 15 mln katolików. Większość w Azji i Afryce. Czyż Jan Paweł II nie zapowiadał, że trzecie tysiąclecie będzie należeć do Azji? Czyż Benedykt XVI nie nazywał Afryki „żywym płucem Kościoła”? Otwieram najnowszą książkę Michela Houellebecqa, piewcy postmodernistycznej degrengolady, i czytam: „Niedawno można było odnieść wrażenie, że nastąpiło przebudzenie katolicyzmu, co jest absolutnie zdumiewające, gdyż katolicyzm wyglądał już na bliski zgonu”. Francuski pisarz pozostał pod wyraźnym wrażeniem młodych katolików, którzy w obronie pojmowanego po chrześcijańsku małżeństwa i rodziny pozwolili się spałować i sponiewierać policji na ulicach wielu miast. Kardynał Willem Eijk, prymas Holandii, opowiada o odradzających się wspólnotach młodych ludzi, którzy odzyskują miłość do Najświętszego Sakramentu, comiesięcznej spowiedzi i Matki Bożej.

Czyż nie nadeszła odpowiednia chwila, by ruszyć w drogę ku źródłom prawdziwej chrześcijańskiej radości? Wynika ona z wiary na wzór Abrahama: „Abraham rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał i ucieszył się” (J 8,56). Jest skutkiem poddawania się wyzwalającej mocy Boga: „Wtedy usta nasze były pełne śmiechu, a język wołał pełen radości” (Ps 126,2). Po przejściu Morza Czerwonego Miriam tańczyła z bębenkiem w ręku, po zakończeniu obrzędów paschalnych chasydzi pląsają jak dzieci, zaś św. Teresa z Ávili lubiła powtarzać: „Jak post to post, a jak przepiórki to przepiórki”. I wychwalała Boga, tańcząc flamenco. Na czym polega sekret Jezusowej radości? To radość noszonej w sercu Dobrej Nowiny: Bóg cię kocha! Radość odpuszczonych grzechów, radość pojednania, radość przekroczenia w sobie granic niemożności przy świadomości, że to łaska.

Nietzsche narzekał: „Jeśli ci ludzie zostali uratowani, powinni bardziej to po sobie pokazywać”. Tymczasem oczy księdza Dolindo zawsze były radosne i zawsze łagodne. Gdy pytam mieszkańców Neapolu, jaki był, słyszę: buono – dobry. Przyciągał wielu radością i łagodnością duszy. Ciekawe, że te dwie cechy lubią występować parami. •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

12.12.2021 00:00 GN 49/2021 Otwarte

Wiejadło, czyli sumienie

Łk 3, 10-18

Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni».

Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono».

Pytali go też i żołnierze: «a my co mamy czynić?» On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie».

Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. on będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».

Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

 

1. Ci, którzy pełnili służbę wojskową, nie powinni nadużywać swojego stanowiska i siły. Jan, choć sam był radykałem, nie wzywał nikogo do radykalnych działań. Nie mówił, że wszyscy mają żywić się szarańczą i zamieszkać na pustyni. Przesłanie Jana można streścić mniej więcej tak: „Rób swoje najlepiej, jak potrafisz, i myśl o innych, a nie tylko o sobie”. Dziś też pojawia się w Kościele pytanie, co mamy robić w obliczu obecnego kryzysu. Nie brak radykałów, którzy głoszą, że wszystko trzeba zmienić, działać inaczej niż dotychczas, zerwać ze starym. Nawrócenie oznacza zmianę myślenia i postępowania, ale nie każda zmiana jest z zasady nawróceniem. Łagodna mądrość radykała Jana daje do myślenia. Uczy, że warto zacząć od zwykłej uczciwości.

2. Jan wie, że idzie mocniejszy od niego. Ta świadomość chroni go przed pychą. Lud, widząc świętość Jana, słuchając jego słów, snuł domysły, czy nie jest on Mesjaszem. Jan musiał o tym wiedzieć. Prawdopodobnie każdego proroka atakuje pokusa uznania siebie za zbawiciela. Media współczesne do perfekcji opanowały sztukę promowania, windowania w górę. Ilość odsłon w internecie działa jak narkotyk. Jan pokonał swoją pychę, choć niewiele wiemy o jego duchowej walce, którą musiał stoczyć. Rolą Kościoła jest wskazywanie na mocniejszego od siebie. Trzeba zawsze być czujnym wobec głosów tych, którzy uznają swoje wizje naprawy Kościoła za jedyną drogę do zbawienia. Ostatecznie jest tylko jeden Zbawiciel i nasze ludzkie wysiłki winny zmierzać jedynie do tego, aby zrobić dla Niego miejsce.

3. Jan mówi o Mesjaszu, który oddzieli zło od dobra. Wiejadło służyło do oddzielenia ziarna od plew. Przypominało szuflę, którą podrzucało się w górę ziarno wymieszane z plewami. Ziarna opadały na klepisko, a plewy porywał wiatr. Ziarno zbierało się do spichlerza, a plewy paliło. W zapowiedziach Jana przyjście Jezusa utożsamione jest z sądem Bożym. Jednak Mesjasz pojawił ię na ziemi najpierw jako Zbawca, który przynosi nową obecność Boga. Przyjdzie powtórnie jako Sędzia. To pierwsze przyjście Pana było uzdrowieniem naszego sumienia, które powinno być takim wiejadłem. Święty Jan Newman pisze: „Sumienie jest prawem naszego ducha, ale go przewyższa; upomina nas, pozwala poznać odpowiedzialność i obowiązek, obawę i nadzieję... Sumienie jest pierwszym ze wszystkich namiestników Chrystusa”. Najlepszym przygotowaniem na sąd Boży jest poddawanie siebie pod osąd sumienia. Byle tylko nie było ono rozumiane jako instrument mojego „ja”, ale było rzeczywiście wiejadłem w ręku silniejszego od nas.

Ewangelię z komentarzem znajdziesz również na naszym kanale SPOTIFY. Obserwuj, by niczego nie przegapić.

Znajdziesz nas także w Podcastach Google