Wspomnienie o Andrzeju Urbańskim

W rozmowach z Andrzejem Urbańskim zawsze mogłem liczyć na niebanalną, głęboką analizę rzeczywistości. Wraz z jego odejściem zabraknie autorytetu w życiu publicznym, człowieka zasłużonego dla wolności Polski.

W ostatnich latach kilka razy odwiedziłem Andrzeja Urbańskiego w jego podwarszawskim domu. Domu pełnym kotów i psów, ale przede wszystkim książek. Pamiętam też wielkie biurko, przy którym pracował. Pod koniec 2013 r. zachorował – tętnik aorty mózgu, wylew, na szczęście przeżył, ale po wylewie prawie nie mówił, słabo się poruszał. Opowiadał mi, że w pewnym sensie uratowało go jego najstarsze przyzwyczajenie, czyli czytanie gazet. Jak zaczął czytać powróciła zdolność formułowania zdań. Badanie pół roku później pokazało, że tętniak się wchłonął. Mówił także o wierze, która sprawiała, że się nie bał. - Świadomość Boga w obliczu nieskończoności daje mi wewnętrzny spokój. W tym sensie właściwie od dłuższego czasu byłem przygotowany na moment, w którym zbliżę się do granicy życia - opowiadał. W następnym roku zachorował na raka trzustki. Operacja, chemia, powrót do zdrowia. Udzielał wywiadów, pojawiał się w mediach, ale już bardzo zmieniony fizycznie. Co ważne toczył spory ze swoimi oponentami w sposób niezwykle kulturalny, szanując adwersarzy. Cały czas pracował nad książką o Lechu Kaczyńskim, mam nadzieje, że się ukaże, nawet jeśli nie jest całkowicie gotowa.

W pokoju Andrzej Urbańskiego pełno było nie tylko książek, ale i gazet z całego świata, dzięki internetowi na bieżąco śledził wydarzenia z różnych krajów i je analizował. Miał ciekawe, głębokie przemyślenia, z pewnością nie szły one w głównym nurcie poprawności politycznej, miał przekonania konserwatywne. O sytuacji w Polsce po 25. latach od odzyskania wolności mówił, że panuje turbo-kapitalizm, którego konsekwencją jest wykluczenie: - Wszyscy pracują, aby garstka z tego korzystała. Zakres tego wykluczenia jest horrendalny. System skazuje ludzi na wykluczenie nie tylko finansowe, ale także w dostępie do awansu, zaszczytów, wykształcenia itp. – podkreślał. Diagnozę tę postawił na dwa lata przed zwycięstwem PiS, który wygrał m.in. dlatego, że ujął się za wykluczonymi. Gdy obecnie rząd PiS jest ze wszystkich stron atakowany, on podkreślał, że Jarosław Kaczyński ma rację, a jego działania służą powrotowi do normalności.

Był człowiekiem, który miał poważne zasługi dla odzyskania przez Polskę wolności w 1989 r. i budowania demokratycznego państwa. Był posłem na Sejm I kadencji, zakładał Porozumienie Centrum, potem był zastępcą prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, a gdy ten został prezydentem Polski, pełnił funkcję szefa jego kancelarii. Był prezesem Telewizji Polskiej.

Pokonał go rak, umarł w wieku 62 lat, jego śmierć to strata dla Polski. 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego